Szokująca relacja z bieszczadzkich domków. Pluskwy, pogryzienia, dezynfekcja (ZDJĘCIA)
BIESZCZADY / PODKARPACIE. Słaby sezon, a do tego jeszcze takie relacje turystów. Jeden z funkcjonujących na terenie Bieszczad przedsiębiorców nie pomoże wypromować tego pięknego zakątka na kolejne miesiące. W mediach społecznościowych, w popularnej bieszczadzkiej grupie, pojawił się wpis rozgoryczonych gości domków letniskowych w jednej z miejscowości nad Jeziorem Solińskim. Pluskwy w pokoju, pogryzienia i fatalne wspomnienia. Nie na takie wakacje liczyła rodzina, która właśnie w Bieszczadach postanowiła spędzić sierpniowy urlop. Post zyskuje duże zasięgi, ma setki reakcji i udostępnień. Sprawa zyska ogromny rozgłos.
Na jednej z popularnych bieszczadzkich grup w mediach społecznościowych, wczoraj późnym wieczorem pojawił się wpis z relacją turystów, którzy sierpniowy urlop spędzali w Bieszczadach. Zaufali właścicielom domków letniskowych w jednej z miejscowości położonej nad Jeziorem Solińskim.
– Bieszczady są piękne wrócimy tam na pewno nie raz, ale już nie w to samo miejsce – rozpoczął wpis internauta.
– Zawsze na tylu cudownych ludzi znajdzie się jeden, który psuje ogląd na ogół sytuacji innym. Mowa u właścicielu (tu pada nazwa ośrodka – przyp. red.). Ma pełno pluskiew w pokoju, a nas chciał obarczyć fv za dezynfekcję przeprowadzoną przez profesjonalną firmę, zresztą nieskuteczną jak się później okazało, ale skąd on może wiedzieć jak to się robi. Stwierdził, że robimy aferę o jakieś tam robaczki. Z apartamentu mogliśmy skorzystać dopiero po godzinie 21:00, a czekaliśmy od 10:00. Czekaliśmy na dworze, aż ktoś z obsługi przyniesie nam pościele, następnie kołdry, a później w końcu materac z łóżkiem. Jednym słowem tragedia – zaznacza turysta.
– Co więcej, dezynfekcja przeprowadzona przez profesjonalną firmę została wykonana tak, że po usłudze z podłogi i łóżka pomiędzy umarłym już pluskwami i nie posprzątanymi chodziły sobie żywe, a nawet bardzo żywe pluskwy – uzupełniają turyści we wpisie na innej platformie. – My skończyliśmy urlop na antybiotyku i zastrzykach – kończą zrezygnowani turyści.
Do wpisu w mediach społecznościowych dołączono osiem zdjęć, które przedstawiają efekty bliskiego spotkania z insektami. Publikujemy siedem z nich.
Mimo, że wpis opublikowano w poniedziałek późnym wieczorem, zdążyły pojawić się pod nim setki komentarzy i udostępnień, a także ponad tysiąc reakcji.
Oto niektóre z komentarzy. Internauci wskazują, że być może nie jest to koniec kłopotów rodziny, która skorzystała z tej konkretnej oferty.
– Jeśli w pokoju były pluskwy to według prawa należy Wam się zwrot kosztów noclegu. Musicie wszystko uprać w wysokich temperaturach. Albo wystawić rzeczy na upał lub mróz. Popatrzcie czy nie ma jajek i pluskiew w rzeczach bo będziecie mieć problem w domu.
– Wyrzućcie wszystko, cały bagaż. Nie zabierajcie niczego, bo przywieziecie sobie to dziadostwo do domu.
– To jest straszne! Macie zdjęcia super! Pójść do lekarza poz lub na szpital. Dadzą jakieś leki alergiczne pewnie i maści. Wziąć dokument potwierdzający że byłeś u lekarza. W aptece faktura za leki. Fakturę za dezynsekcje wszystkich przedmiotów i jeśli gość ma pensjonat to na pewno ma OC. Przecież to będą ogromne koszty dla Was.
– Współczuję. Jak najszybciej do dermatologa i pełen zestaw badań krwi.
– Jakbym znalazła pluskwę, ani jednej minuty bym tam nie została i żadna wymiana materaca i dezynfekcja nie pomoże. To jest proces bardzo długi i kosztowny niestety. Na 1000% masz je w samochodzie i w walizkach i te czyszczenia chemiczne nie dadzą ci 100% gwarancji. Ja po takich czyszczeniach miałam je nadal. Mój mąż odebrał walizki z pralni i nadal po tygodniu tam były, więc cały czas przez następne 2 tygodnie walizki miałam w ogromnych clear workach i puszczałam tam specjalne środki na pluskwy i to wszystko było na moim ogrodzie. Straszne to było.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz