Skandal na wystawie dzieł Beksińskiego. Aktywistki przykleiły się do płótna! (ZDJĘCIA)
SANOK / WROCŁAW / PODKARPACIE. Do skandalu doszło na wernisażu wystawy dzieł Zdzisława Beksińskiego we Wrocławiu. Szóstka aktywistów ekologicznych zakłóciła przebieg wydarzenia. Dwie młode kobiety przykleiły się do płótna tuż obok jednego z dzieł sanockiego mistrza. Pod obrazem, sprayem, wymalowano niedokończony napis „katastrofa”. Interweniowała policja. Całe zamieszanie trwało około dwóch godzin.
Beksiński we Wrocławiu po raz pierwszy od 30 lat
Po raz pierwszy od 30 lat, prace Zdzisława Beksińskiego zostały zaprezentowane publiczności we Wrocławiu. Na wernisaż wystawy „Beksiński we Wrocławiu” czekano od wielu miesięcy. Składa się ona z 45 obrazów sanockiego mistrza, wszystkie pochodzą ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku. Oprócz samych dzieł, przygotowano multimedialny pokaz Human Condition Beksiński Multimedia Exhibition oraz prezentację obrazów w stereoskopii. Początek wyjątkowego wydarzenia zaplanowano na sobotę 4 listopada na godzinę 12:00. Wystawa potrwa do 18 lutego 2024 r. i zlokalizowana jest w Ekspozycja mieści się w budynku IASE – Instytutu Automatyki Systemów Energetycznych we Wrocławiu.
Już w pierwszym dniu wystawy, którą od samego początku odwiedzały setki sympatyków twórczości Beksińskiego, doszło do skandalu. Jak relacjonują nam organizatorzy, szóstka aktywistów ekologicznych weszła na wystawę i jak się później okazało, zdołała skutecznie zakłócić przebieg wydarzenia na około dwie godziny.
Przykleiły się do płótna
Dwie młode kobiety wniosły na salę wystawową spray i klej. W ramach protestu przykleiły one swoje dłonie do płótna tuż obok obrazu Zdzisława Beksińskiego ze szkieletem ptaka, a pod nim sprayem namalowały niedokończony napis „katastrofa”. Wkrótce obok nich pojawiły się kolejne dwie osoby w kamizelkach z napisem „mediatorzy”. Dwie ostatnie, tańczyły obok swoich kompanów.
– Widzowie namawiali panie, aby te przestały utrudniać oglądanie obrazów. Niestety bez efektów. Kontakt z osobami przyklejonymi do planszy obok dzieł odbywał się tylko poprzez „mediatorów”. W końcu na miejsce została wezwana policja. Funkcjonariusze usunęli aktywistki z okolic obrazu – relacjonuje Janusz Barycki, prezes Fundacji Beksiński, która jest organizatorem wystawy.
– Stworzyliśmy ten performance, by zwrócić uwagę na kryzys klimatyczny oraz domagać się, aby społeczność kultury i sztuki zabrała głos oraz pomogła młodemu pokoleniu w nakładaniu presji na politykę – postulaty XRY naciskają na potrzebę szybkiej i sprawiedliwej transformacji klimatycznej – przekazuje nam jeden z uczestników akcji.
– Mimo przykładów takich akcji zza granicy nie naruszyłyśmy w żaden sposób obrazu. To nie blokada, ani próba zniszczenia. Utożsamiamy się z przekazem, który niosą jego prace (Zdzisława Beksińskiego – przyp. red.). W powoli wykrwawiającym się świecie potrzebujemy ludzi takich jak Beksiński, widzących głębiej i szerzej, ponad tym, co jest ładne i się sprzedaje. Potrzebujemy artystycznych dusz. Potrzebujemy, by ukazywały nam prawdę i przypominały o niej tym, którzy próbują ją zignorować – mówi nam jedna z uczestniczek zdarzenia.
Akcesoria, których użyto do przeprowadzenia akcji, czyli spray i klej kobiety miały wnieść w torbach ukrytych pod spódnicami.
– Jako organizatorzy nie jesteśmy w stanie sprawdzić każdej kieszeni, plecaka, czy tym bardziej ukrytych pod odzieżą toreb i schowków – przyznaje Janusz Barycki.
– Był to przejaw lekkomyślności, żeby nie powiedzieć dosadniej – mówi w rozmowie z naszym reporterem Jarosław Serafin, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, skąd pochodzą wszystkie dzieła Beksińskiego zaprezentowane podczas wystawy we Wrocławiu. – Cały incydent skutecznie zakłócił przebieg imprezy. Widzowie, którzy nierzadko przejechali wiele kilometrów, aby zobaczyć obrazy, przez dwie godziny mieli problem z dostępem do prac. Artykułowali on olbrzymią dezaprobatę dla takiej formy protestu. Był to zresztą protest kontrproduktywny. Nawet jeśli przyjąć część motywacji aktywistów za zasadne, to zostały one ośmieszane przez tak nachalny sposób ich manifestacji.
– Na szczęście zachowano resztki rozsądku i w tym akcie czynnego wandalizmu nie zdecydowano się na uszkodzenie obrazów. Wszystkie prace były zabezpieczone. Chcę wyrazić wdzięczność naszym partnerom za zachowanie wysokich standardów bezpieczeństwa – dodaje Jarosław Serafin.
Do Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu przesłaliśmy pytania związane ze szczegółami interwencji i tym, jakie konsekwencje mogą grozić osobom, które zakłóciły wystawę. Gdy otrzymamy odpowiedzi, opublikujemy je na naszym portalu.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz