Budżet miasta zawali się przez 8,7 tys. zł miesięcznie? Kwestia dopłat do wody i ścieków na ostrzu noża
SANOK / PODKARPACIE. Sanoccy radni zwiększyli dopłatę do wody i ścieków. Stało się to na wniosek Sławomira Miklicza, po długiej dyskusji, przy zdecydowanym sprzeciwie skarbnika. Chodzi zaledwie o 8,7 tys. zł miesięcznie.
Dorota Mękarska
Choć zaopatrzenie w wodę i odprowadzenie ścieków należy do zadań własnych gmin, to za regulację cen odpowiada państwowy regulator, czyli Wody Polskie.
Kto zafundował nam podwyżkę za wodę i ścieki?
W Sanoku ceny wody i ścieków to temat gorący, o czym na każdym kroku przekonują się radni. Powiedziała o tym radna Henryka Tymoczko prosząc burmistrza, by wytłumaczył, jak to jest z tymi cenami, bo mieszkańcy zarzucają włodarzowi miasta i radnym, że je podnoszą.
Podczas ostatniej sesji jednak ta informacja nie wybrzmiała do końca. O ile można powiedzieć, że radni nie mają już wpływu na wysokość tych opłat, to nie można tego stwierdzenia rozciągnąć na władze miasta. To przedsiębiorstwo komunalne, dla którego wójt, burmistrz, prezydent stanowi jednoosobowe zgromadzenie wspólników, ustala stawki, a Wody Polskie sprawdzają, czy są one racjonalne i je zatwierdzają. Państwowy regulator jest więc niejako strażnikiem poczynań spółek komunalnych w tym zakresie, pilnującym, aby ceny, zawarte we wniosku o zatwierdzenie taryf, były uzasadnione ekonomicznie. O tym, że ceny są analizowane świadczy fakt, że na 2,5 tysiąca wniosków w lipcu br. blisko 800 decyzji na zatwierdzenie taryf było negatywnych.
Jak poinformował Krzysztof Jarosz, prezes SPGK, przedsiębiorstwo we wniosku przedstawiło argumenty przemawiające za koniecznością wzrostu taryf, które zostały zatwierdzone na 3 lata przez Wody Polskie. Wzrost w pierwszym roku jest około 9 procentowy, a w następnych latach wynosi ponad 9 procent. Skok wynika z rosnących kosztów, w tym m.in. kosztów pracowniczych oraz cen energii elektrycznej, która przez ostatnie 3 lata podrożała aż o 40 procent.
– Staramy się maksymalnie zredukować koszty. Te 9 procent jest kompromisem – stwierdził pan prezes.
Radny: zachowajmy się uczciwie i solidarnie
Podczas ostatniej sesji procedowano uchwałę dotyczącą wysokości dopłat do nowych cen wody i ścieków, które weszły w życie od 1 października br. W projekcie budżetu zaplanowano 994 tys. zł na dopłaty, w tym 380 tys. zł do wody i 614 tys. zł do ścieków. Takie środki pozwolą wyasygnować 36 gr do 1 m sześć. wody i 56 gr do 1 m sześć. ścieków. Za wodę płacimy obecnie 6,57 zł brutto za 1 m sześć., a za odprowadzenie ścieków 6,44 zł brutto. Dopłata pozwoliłoby obniżyć cen dla mieszkańców miasta do 6,21 zł za wodę i 5,88 zł za ścieki. Dla przykładu, w sąsiedniej gminie wiejskiej Sanok do wody jest dopłata na poziomie 72 gr, zaś do kanalizacji 1,12 zł. Nie jest planowana ich obniżka.
W Sanoku też zostałoby po staremu, gdyby radny Sławomir Miklicz nie postawił wniosku formalnego dotyczącego wysokości dopłat. Radny zaproponował, by do wody miasto dokładało 40 gr, a do ścieków 62 gr, co pozwoliłoby zachować procentowo ten sam poziom dopłat, co poprzednio.
– Dla budżetu to mało znacząca kwota – stwierdził radny, proponując, by skarbnik miasta przygotował konieczne wyliczenia. – Po tak znaczącej podwyżce zachowajmy się uczciwie i solidarnie, byśmy mogli spojrzeć mieszańcom w oczy – apelował.
Wniosek nie spodobał się skarbnikowi Bogdanowi Florkowi, choć jak sam zastrzegł opowiada się on za ulgami dla mieszańców, jednakże jest jeden warunek. – Jeśli w budżecie miasta byłaby nadwyżka operacyjna – podkreślił skarbnik.
Jak wiadomo budżet Sanoka jest budżetem deficytowym.
– W projekcie na przyszły rok brakuje mi 6 mln zł, by zbilansować podstawowe wydatki bieżące – nie krył Bogdan Florek, argumentując, że w gminach, w których zniknęły nadwyżki operacyjne, zniknęły też dopłaty. Skarbnik nie opowiedział się za ich likwidacją, ale zaprotestował, by wskaźnikowo udział dopłat w planie wydatków w przyszłym roku zwiększać.
Miklicz nie pozostawił wystąpienia skarbnika bez odpowiedzi. Stwierdził, że jego wniosek nie wywróci budżetu miasta do góry nogami, bo utrzyma jedynie stan procentowy, który był do tej pory.
Pozwolił sobie też na ocenę polityki obecnej Rady Miasta Sanoka, mówiąc, że nie zapisuje się złotymi zgłoskami, jeśli chodzi o wsparcie dla mieszkańców. Przypomniał perypetie z Kartą Dużej Rodziny, trzykrotnym zwiększeniu opłaty za wywóz nieczystości i zwiększeniu opłaty za wodę i ścieki o blisko 10 procent. Zaznaczył jednak, że wynika to z wielu czynników, również niezależnych od władz miasta.
Jeżeli jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle?
Przy tej okazji przypomniał komunikaty, wystąpienia, filmiki, w których władze chwalą się świetną sytuacją miasta i budżetu. – Jeżeli jest tak świetnie, to dlaczego taką drobną kwotą nie podzielimy się z mieszkańcami miasta? – pytał, przypominając, że miasto notuje też zwiększone wpływy podatku od mieszkańców.
– To żadna kwota dla budżetu miasta, a dla mieszkańców może to by to sygnał, że myślimy o nich – dodał Miklicz.
Grzegorz Kozak chciał wiedzieć, jaki koszt wygeneruje wniosek radnego. Skarbnik nie potrafił jednak naprędce podać tej kwoty.
Wiceburmistrz Artur Kondrat miał za złe Mikliczowi, że zwraca się takim wnioskiem na sesji, choć mógł go przedstawić na komisji.
Wnioskodawca tłumaczył, że na komisji poznał projekt uchwały, natomiast stosownych wyliczeń dokonał w domu, przygotowując się do sesji.
Burmistrz Tomasz Matuszewski stwierdził, że nie jest na „nie”, ale ja podkreślił, skarbnik musi dokonać wyliczeń. Wanda Kot, szefowa klubu PiS poprosiła więc o chwilę przerwy.
– Nie chciałem mówić o kwocie, bo to taka kwota, że aż głupio wspominać – na koniec tego całego zamieszania stwierdził Miklicz.
Skarbnik: to wniosek typowo polityczny
Po przerwie skarbnik miasta nie zmienił zdania. – Traktuję wniosek radnego Miklicza jako wniosek typowo polityczny, bo dobrze pan wie, że budżet miasta Sanoka za 2021 rok jest deficytowy – 4,3 mln z na wyniku bieżącym – te słowa skierował do wnioskodawcy. – To, że udało się nam pozyskać nieplanowane dochody, to tylko zmniejszymy ten deficyt, ale to nam pozwoli przede wszystkim poprawić wskaźniki zadłużenia, które są niezbędne do właściwego przeliczenia budżetu na lata 2022, 2023, 2024 i 2025. Środków na podwyższenie dopłat w czwartym kwartale nie ma, brakuje nam 1,2 mln zł na oświatę, które musimy zabezpieczyć – pokreślił Bogdan Florek, apelując do radnych by utrzymali stawki zaproponowane przez burmistrza.
– Może pan traktować ten wniosek jak pan chce. Wniosek jest skierowany do mieszkańców i dla mieszkańców – odparował Miklicz.
Nigdy tak wielu nie dyskutowało tak długo o tak małej kwocie
Sprawa jeszcze na tym by się nie skończyła, gdyby nie Maciej Drwięga, który wezwał radnych do opamiętania, bo chodzi o niewielką kwotę. Przypomniał, że za chwilę radni mogą mieć na tapecie temat podwyżek dla burmistrza i dla radnych.
– Wstyd to będzie procedować – zauważył.
Radny Kozak wyraził nadzieję, że w obliczu podwyżek wszystkiego, do tego nie dojdzie.
Przewodniczący Andrzej Romaniak zarządził więc głosowane. Projekt uchwały, poprawiony o wniosek radnego Miklicza przeszedł 19 głosami, nikt nie był przeciw, jeden radny wstrzymał się od głosu.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz