Wójt Cisnej wyśle notę obciążającą do premiera. Bunt samorządowców
SOLINA / PODKARPACIE. Adam Piątkowski, wójt gminy Solina, włożył kij w mrowisko. Napisał list otwarty w sprawie gospodarowania odpadami, ale nie on jeden buntuje się w tej sprawie. Niektórzy wójtowie mają zamiar wysłać noty obciążające do Kancelarii Premiera.
Dorota Mękarska
Powiedzieć o Renacie Szczepańskiej, wójt gminy Cisna, że jest zdenerwowana to jakby nic nie powiedzieć. Pani wójt jest jak chodzący wulkan.
– Jak politycy i rząd chcą robić prezenty właścicielom domków letniskowych i rekreacyjnych w Puszczy Kampinoskiej, to niech robią, ale nie będą za to płacić mieszkańcy gminy Cisna – grzmi Renata Szczepańska
– Zastosowane rozwiązania nijak się mają do gospodarki wolnorynkowej – zaznacza dużo powściągliwiej wójt Piątkowski.
Jeszcze ustawa nie weszła w życie, a już jest katastrofa
Ustawę o utrzymaniu porządku i czystości w gminach znowelizowano w zeszłym roku. Ze względu na skalę zmian ustawodawca zdecydował się na wprowadzenie okresów przejściowych, tak by samorządy mogły dostosować gminne systemy gospodarowania odpadami. Na wskutek epidemii ustawodawca zdecydował się przedłużyć te terminy do końca roku. Część samorządów zmieniła już jednak prawo miejscowe, by dostosować go do wymogów znowelizowanej ustawy.
Adam Piątkowski nie kryje, że w jego gminie po zastosowaniu wszystkich cen zapisanych w ustawie brakuje już około 500 tys. zł.
– Za chwilę dojdziemy do 100 zł od osoby za śmieci, kto za to zapłaci? – pyta retorycznie wójt.
Obecnie w gminie stawki wynoszą 20 zł za śmieci segregowane i 17 zł przy kompostowaniu.
– Mieliśmy gospodarkę odpadami tak zorganizowaną, że wychodziliśmy kilka tysięcy złotych na plusie. Dzisiaj już brakuje nam 250 tys. zł, a nie wprowadziliśmy jeszcze wszystkich zapisów. Gdyby gmina je przyjęła to przyszłoby jej dopłacić około 1 mln zł. Na boskie szczęście wejście w życie ustawy zostało przesunięte do końca roku – dodaje wójt Szczepańska.
Zedrzeć można tylko z mieszkańców
Dlaczego akurat teraz, choć ustawa jest znana od zeszłego roku, wójt Piątkowski zdecydował się na opublikowanie listu otwartego? Okazało się, że to epidemia uwidoczniła jeszcze bardziej błędy systemowe w znowelizowanej ustawie o utrzymaniu porządku i czystości w gminach. A jest ich według samorządowców co niemiara.
Szacuje się, że bieszczadzki region, a na pewno gminę Solina, odwiedziło o 40% turystów więcej niż w latach ubiegłych. Nie tylko wydali tu pieniądze, ale i zostawili śmieci. Góry śmieci.
– Rekreacja polega na wypoczynku, a jednym z elementów tego wypoczynku jest jedzenie – mówi Renata Szczepańska. – Turyści kupują masę żywności, wodę mineralną, piwo, wino i inne alkohole. Te wszystkie butelki i pojemniki u nas zostają.
Co w związku z tym krytykują samorządowcy w ustawie?
– Pierwszym i najistotniejszym elementem dla samorządów takich jak gmina Solina jest brak zbilansowania stale rosnących kosztów odbioru i zagospodarowania odpadów, co skutkuje koniecznością podnoszenia opłat dla mieszkańców – tłumaczy wójt Piątkowski. – Gmina nie może dopłacić – więc jak zbilansować koszt całego zadania? Mieszkańcy są jedynym podmiotem, który może być obciążony tymi kosztami i słusznie czują się tym nadmiernie dotknięci.
Gmina Solina dysponuje 50 tysiącami miejsc noclegowych, ale oprócz turystów, którzy przyjeżdżają na dłuższy pobyt ma też gości jednodniowych. Letnicy nie zabierają ze sobą śmieci, a gmina nie ma możliwości, by wyegzekwować od nich opłatę. Muszą za nich zapłacić mieszkańcy.
Dziwne preferencje dla niektórych podmiotów
– Wobec niektórych podmiotów zastosowano dziwne preferencje – wójt Piątkowski przywołuje konkretne zapisy w noweli.
Największe wkurzenie samorządowców budzą stawki za domki rekreacyjne. To kwota 169 zł za rok, bez względu na ilość wyprodukowanych śmieci i liczbę miejsc noclegowych. Dla przykładu mieszkaniec gminy Solina za obiór odpadów jest obowiązany płacić rocznie kwotę 240 zł (bez kompostowania) od osoby.
Powie ktoś, że domki są wykorzystywane przez właścicieli tylko czasowo. To nie jest prawdą. Gros domków to obiekty wynajmowane przez cały rok. Wiadomo, że spora część z nich bez zgłoszonej działalności.
Gminy nie mają jednak narzędzi, by to sprawdzić.
– Jak raz weszłam do takiego domku z komisją, to właściciel straszył mnie sądami, że naruszam własność prywatną i mir domowy – ujawnia Renata Szczepańska.
Takich dziwnych „kwiatków” w znowelizowanej ustawie jest znacznie więcej, np. gminy rozliczają się z płatnikami objętościowo, ale z przedsiębiorcami odbierającymi odpady wagowo. Kolejny to narzucone ceny za pojemniki, których dysproporcje są naprawdę zadziwiające, np. pojemnik o pojemności 1100 l, zawierający około 9 pojemników o pojemności 120 l, kosztuje 58,20 zł, a ten drugi 18 zł. Jeszcze dziwniejsza stawka obowiązuje za pojemnik 600 l, który kosztuje 31,70 zł. Gdzie sens w tym, gdzie logika? Prawdziwą zagadkę stanowią też stawki za odpady segregowane, np. szkło, które nie pokrywają się z rachunkiem ekonomicznym. To wszystko powoduje, że gminy nie są w stanie zbilansować gospodarki odpadami.
W Komańczy brakuje 300 tys. zł
Roman Bzdyk, wójt gminy Komańcza ma ten sam problem co ościenni samorządowcy. Problemem są podrzucane przez turystów śmieci na przystankach i we wiatach. Efektem wywożenia tych odpadów i likwidowania dzikich wysypisk jest brak 300 tys. zł w systemie. To też wynik wzrostu cen zagospodarowania odpadów komunalnych. W 2017 roku wynosiła ona 347 zł, a dzisiaj 970 zł za tonę.
300 tys. zł dla gminy Komańcza, która ma 19 milionowy budżet (razem z pozyskanymi środkami) to kwota bardzo duża. Tyle pieniędzy przeznacza się na budżet obywatelski dla 14 sołectw.
Żeby było jeszcze śmieszniej, czy straszniej okazuje się, że gmina nie ma prawa dopłacać do tego interesu, bo siądzie na nią Regionalna Izba Obrachunkowa.
– Ustawa zakłada, że system ma się bilansować. Gmina jest odpowiedzialna za organizacje systemu, ale to mieszkańcy mają ponosić koszty jego funkcjonowania – zaznacza Roman Bzdyk i dodaje. – 40 procent więcej turystów w Bieszczadach, to co najmniej 40 procent więcej śmieci. To, że zapłacić mogą za te śmieci tylko mieszkańcy – to jeden problem. Drugi to wzrost poziomu śmieci niesegregowanych. W przyszłości jeśli przekroczy się 50 % to gmina musi zapłacić karę. Za to też zapłacą mieszkańcy.
Opłata śmieciowa w komanieckiej gminie to 22 zł od osoby za śmieci segregowane i 20 zł w przypadku kompostowania. Żeby system się domknął trzeba by wprowadzić opłatę 27 zł od osoby.
– To poważny problem, bo w naszej gminie mieszkańcy nie są bogaci. Emerytury są niskie, a i zarobki niewysokie – martwi się wójt Bzdyk.
W Cisnej śmieci mogą kosztować więcej niż w Wiedniu
Jeszcze dużo gorzej wygląda to w gminie Cisna, bo tam turystów przyjeżdża znacznie więcej niż do Komańczy. Gmina ma zaledwie 1500 mieszkańców, a 5,5 tysiąca miejsc noclegowych. Opłata śmieciowa wynosiła 8 i 16 zł, teraz zaś 14 i 28 zł, ale jeśliby system miał się bilansować, to na mieszkańca może wyjść nawet 48 zł!
– To znaczy, że u nas w Cisnej będzie drożej niż w Austrii, bo we Wiedniu jest taniej – Renata Szczepańska sprawdziła jak to jest w zamożniejszych krajach. – Przecież my nie możemy takich kosztów ponosić!
Problemem są też śmieci w strefie publicznej.
– Kiedyś sprzątaliśmy dwa razy dziennie brzegi jeziora, a dzisiaj trzy, a i tak to jest mało – mówi wójt Piątkowski i dodaje . – Koszt zagospodarowania odpadów z tzw. przestrzeni publicznej nie mogą ponosić tylko mieszkańcy, zwłaszcza ci, którzy nie prowadza żadnej działalności gospodarczej.
Opakowania zwrotne muszą wrócić
Wójt Soliny ma szereg pomysłów na rozwiązanie tych problemów
– Analizując dwuletni okres funkcjonowania w istniejącym stanie prawnym systemu gospodarki odpadami, stwierdzam, że nie jest możliwe zbilansowanie kosztów tego zadania – wyraźnie podkreśla. – Konieczne są natychmiastowe zmiany systemowe.
Według wójta należy zacząć od najprostszej rzeczy, czyli zobligowania producentów do zastosowania opakowań zwrotnych i zastosowania ulg podatkowych dla przedsiębiorców za zagospodarowanie odpadów segregowanych.
foto: archiwum prywatne (2), red.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz