REKLAMA

W sanockim szpitalu są jeszcze wolne miejsca dla chorych na COVID-19, ale wszystkie respiratory są już zajęte

SANOK, LESKO, BRZOZÓW / PODKARPACIE. System, który wdrożono w walce z COVID-19 wreszcie zaczął funkcjonować. Może nie działa jeszcze jak naoliwiony mechanizm, ale karetki nie jeżdżą już od szpitala do szpitala z pacjentami na pokładach. Nie znaczy to jednak, że za chwilę nie może być gorzej. Wszystko zależy od liczby chorych.

Dorota Mękarska

Półtora tygodnia temu w Sanoku, w weekend, doszło do dramatu. Zmarła kobieta, która z powodu braku miejsc w izolatkach, wożona była między szpitalami w Sanoku i Brzozowie. Pacjentka w końcu trafiła na sanocki SOR, ale nie udało się jej uratować.

W szpitalu są jeszcze rezerwy, ale respiratorów wolnych nie ma

Ostatni weekend w porównaniu do poprzedniego był zupełnie inny, bo już nie brakowało miejsc dla pacjentów – podkreśla Grzegorz Panek, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Sanoku.

Zgodnie z decyzją wojewody podkarpackiego lecznica w Sanoku musi dysponować 250 łóżkami dla chorych na COVID-19, w tym 10 z respiratorami. Jeśli chodzi o łóżka dla pacjentów, którzy nie wymagają intensywnej opieki medycznej, nie jest najgorzej. Są wciąż wolne miejsca dla chorych. Trudno jednak podać ile dokładnie, gdyż sytuacja zmienia się z godziny na godzinę, jeśli nie częściej.

Nie mogę wypowiadać się jednoznacznie, gdyż sytuacja jest bardzo dynamiczna, ale jest jeszcze rezerwa – podkreśla dyrektor. – Szpital cały czas wypełnia się. Przyjeżdżają do nas pacjenci z Brzozowa, Leska, Krosna, a nawet Rzeszowa. Z drugiej strony niektórych pacjentów będziemy już wypisywać, a ci którzy mają wynik testu pozytywny, a nie chorują, trafią do izolatorium do Rymanowa, które zaczęło tam funkcjonować. Są to osoby, które nie musza być hospitalizowane.

Dużo gorzej, a nawet źle, sytuacja wygląda jeśli chodzi o respiratory. Wszystkie łóżka dla chorych, którzy trafili na OIT są zajęte.

Niestety respiratory hulają pełną parą – przyznaje Grzegorz Panek.

Co jednego pacjenta odstawimy, to przyjeżdża następny

W szpitalu w Lesku jest jak na wojnie. Dyrektor Robert Płaziak zresztą nazywa szpital, którym zarządza „frontowym”.

Każdego pacjenta traktujemy jak zarażonego – podkreśla leski menadżer. – Każdy jest izolowany, dopóki nie mamy wyniku testu. Jeśli wychodzi pozytywny, to przekazujemy go do Sanoka. Ruch jest cały czas. Co jednego pacjenta odstawimy do Sanoka, to przyjeżdża następny.

System, według dyr. Płaziaka, zaczął działać, ale jeszcze nie funkcjonuje bez zastrzeżeń.

Sanok ruszył z miejsca – ocenia dyrektor . – Powoli przyjmuje pacjentów, ale przyjmuje. Natomiast sanocki SOR musi działać hybrydowo, to znaczy ma przyjmować pacjentów z podejrzeniem COVID-19. Zresztą taka jest decyzja wojewody, która przyszła pod koniec października.

System działa lepiej, ale…

Tomasz Kondraciuk, dyrektor Szpitala Specjalistycznego – Podkarpackiego Ośrodka Onkologicznego w Brzozowie, jest ostrożny w ocenach.

System działa lepiej, niż działał, ale ja i tak mam w tej chwili około 30 chorych na COVID-19 na odcinku oddziału chorób wewnętrznych – informuje.

Są to chorzy, którzy mają choroby współistniejące. Pacjenci nie mogą więc trafić do Sanoka, gdyż sanocki szpital funkcjonuje wyłącznie jako zakaźny.

Na problem z pacjentami onkologicznymi, chirurgicznymi, kardiologicznymi, neurologicznymi i z innymi schorzeniami niż zakażenie koronawirusem Tomasz Kondraciuk wskazuje od początku funkcjonowania systemu.

Mamy w tej chwili ognisko w oddziale radioterapii – wyjaśnia dyrektor. – Nie mamy co z tymi pacjentami zrobić, gdyż na trzecim poziomie referencyjności nie ma onkologii. Jeśli wśród pacjentów onkologicznych mamy przypadek dodatni, to jest od początku do końca nasz problem.

Pacjenci będą szybciej testowani

Natomiast pozytywnie lekarz ocenia zmiany, które wchodzą w życie w kwestii testów antygenowych drugiej generacji. Od zeszłego tygodnia są one uznawane przez Państwowy Zakład Higieny. Zwiększają się więc możliwości szpitali, jeśli chodzi o badania przesiewowe pacjentów.

Testy antygenowe drugiej generacji są tańsze niż testy PCR. Kosztują około 30 zł. Wyniki są gotowe w ciągu kilku minut. Mogą być powszechnie stosowane wśród personelu, pacjentów i w przychodniach – wylicza korzyści dyr. Kondraciuk. – Zakupiliśmy testy antygenowe drugiej generacji już miesiąc temu, teraz czekamy na ich refundację przez NFZ, gdyż na razie ten koszt poniósł szpital w Brzozowie.

Stosowanie testów antygenowych drugiej generacji na większą skalę pozwoli szybciej selekcjonować pacjentów podejrzanych o zakażenie.

Oczekujemy na nowy algorytm dyslokacji pacjentów, dzięki któremu pacjenci po dodatnim teście antygenowym, od razu będą przekazywani do szpitala w Sanoku – podkreśla dyr. Kondraciuk.

04-11-2020

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)