Radny Miklicz zarzucił burmistrzowi przekroczenie uprawnień w sprawie mostu na Białą Górę
SANOK / PODKARPACIE. Podczas dzisiejszej sesji Rady Miasta Sanoka radny Sławomir Miklicz zarzucił burmistrzowi miasta przekroczenie uprawnień. Na dowód przedstawił dokument podpisany przez starostę sanockiego i Tomasza Matuszewskiego.
Dorota Mękarska
W ostatnim punkcie dzisiejszej sesji burmistrz Tomasz Matuszewski przekazywał radnym informację o budowie nowego mostu łączącego miasto z drugim brzegiem Sanu. Jak wiadomo inwestycja wyceniana na 65 mln zł, otrzyma 80% dofinansowanie w ramach rządowego programu. Pozostałą część miasto ma wyłożyć z własnego budżetu.
Pięć pieczeni na jednym ogniu
Temat mostu został przyćmiony jednak przez temat „Sosenek”.
– W mediach utworzyły się od razu teorie spiskowe – stwierdził Tomasz Matuszewski.
Burmistrz Sanoka przestawił kalendarium działań w sprawie mostu. Według jego relacji pierwszy wniosek do programu na 45 mln zł, miasto złożyło w marcu ur., stojąc na stanowisku, że nowy most będzie budowany w miejscu starej przeprawy na Białej Górze. Jednakże rozmowy z ekspertami nie pozostawiły cienia wątpliwości, że z powodów technicznych jest to niemożliwe. W 2019 roku podpisano porozumienie ze starostą sanockim, że w razie budowy nowego mostu stary zostanie przekwalifikowany na kładkę pieszo-rowerową.
Sprawa z mostem wydawała się nieaktualna, gdy pierwszy wniosek nie został zakwalifikowany. W lipcu br. doszło do sprzedaży „Sosenek” w ramach przetargu, a według relacji burmistrza, w sierpniu miasto otrzymało informację, że jest jednak możliwość dofinansowania, jednakże na niekorzystnych warunkach, przy 50% dofinansowaniu. Sytuacja zmieniła się, gdy doszło do zmian w projekcie, które skutkowały podniesieniem dofinansowania do 80%, ale przy wyższej kwocie wartości mostu. Z tej okazji miasto nie mogło już nie skorzystać. Sam burmistrz miał dowiedzieć się o dofinansowaniu zaledwie 2-3 dni wcześniej przed oficjalnym ogłoszeniem tej informacji.
– Z 45 mln zł wskoczyliśmy na 65 mln zł, ale zrobiliśmy to, by pozyskać dofinansowanie – tłumaczył burmistrz, dodając, że miasto zyska nie tylko most, ale też infrastrukturę drogową, czyli upiecze pięć pieczeni na jednym ogniu.
Burmistrz skrytykował tytuły pojawiające się w mediach, uznając, że przyczyną wszystkiego jest zawiść i zaznaczając, że jest to największy projekt w historii Sanoka, choć największy miał przyjemność realizować Wojciech Blecharczyk, a była to modernizacja ujęcia wody i oczyszczalni ścieków.
– To nie będzie pomnik, ale inwestycja, która pobudzi rozwój miasta – stwierdził burmistrz.
Choć nie ma być to pomnik władzy, nowy most będzie miał parametry „pomnikowe”: 120 metrów długości i 14 metrów szerokości. Wraz z infrastrukturą towarzyszącą wpłynie na uatrakcyjnienie Sanoka i podniesienie poziomu bezpieczeństwa.
Trudne pytania
Po prezentacji burmistrza głos zabrali radni. Teresa Lisowska pytała o raport ekonomiczno-gospodarczy przedsięwzięcia, którego jej brakuje. Wiceburmistrz Artur Kondrat wyjaśnił, że most otworzy dostęp do 12 ha działek przeznaczonych pod usługi i wpłynie na ruch w skansenie, natomiast przy tzw. czołgowisku może powstać „drugi Arłamów”, jak stwierdził zastępca burmistrza.
Beatę Wróbel interesowało zabezpieczenie przeciwpowodziowe, więc przedstawiono wstępne założenia tej ochrony, ale konkrety poznamy później.
Sławomir Miklicz pogratulował burmistrzowi sukcesu, ale zastrzegł, że każda duża inwestycja rodzi pytania, a Tomasz Matuszewski na miejskiej stronie odpowiedział, jego zdaniem, tylko na pytania z gatunku łatwych.
– Pozostają inne – stwierdził radny złowróżbnie.
Miklicz poruszył temat dofinansowania. Jego zdaniem zapisy stwierdzają o maksymalnym dofinansowaniu w wysokości 80% kosztów kwalifikowanych i minimalnym 20% wkładzie własnym. Rada musi więc liczyć się z tym, że wkład własny może być większy, gdyż mogą pojawić się nieprzewidziane koszty. Historia inwestycji pokazuje, że tak jest z reguły, np. obwodnica Sanoka kosztowała dużo więcej niż początkowo szacowano.
Jednak radny nie skupił się tylko na kosztach. Wyraził pretensje, że burmistrz od marca ur. nie poinformował radnych, że zamierza aplikować o środki na most, a przecież temat „Sosenek” przewijał się kilkakrotnie.
– Ani słowa pan nie powiedział – stwierdził radny, pytając dlaczego burmistrz tak pośpieszył się ze sprzedażą tej nieruchomości i to na podstawie uchwały z 2013 roku.
– Gdyby nabywca „Sosenek” miał wiedzę, że będzie most, to można by wtedy mówić o otarciu się o działanie na szkodę miasta. Zakładam pana dobrą wolę, ale to była zła decyzja, by w tamtym czasie sprzedać „Sosenki” – mówił radny.
Na tym wystąpienie Miklicza nie zakończyło się. Poinformował radnych, że wszedł w posiadanie dokumentu, który stanowi porozumienie pomiędzy starostą sanockim a burmistrzem miasta Sanoka. Dokument nie jest parafowany przez radcę prawnego. Istnieje jednak kilka wersji tego porozumienia. W pierwszej zarząd powiatu sanockiego miał zobowiązać się do przekształcenia mostu na Biała Górę w kładkę pieszo-rowerową, ale stanął na stanowisku, by miasto przejęło stary most i takie porozumienie podpisano. Abstrahując od kosztów, które spadną na miasto, pozostaje kwestia formalno-prawna.
– Na jakiej podstawie burmistrz podpisał to porozumienie? – pytał Miklicz, przywołując przepisy na tę okoliczność, z których wynika, że jest to wyłącznie kompetencja rady.
– Musi się Pan zmierzyć z zarzutem przekroczenia uprawnień – nie owijał w bawełnę radny. – Nie wiem jaki będzie tego finał, ale to jest ewidentne przekroczenie uprawnień. Zarząd powiatu cieszy się, że pozbył się problemu, ale interes miasta w tym przypadku jest kiepski.
Jak się czuje przedsiębiorca?
Do pierwszego aspektu wypowiedzi Miklicza odniósł się wiceburmistrz Kondrat, który przyznał się, że to on był inspiratorem sprzedaży „Sosenek”.
– Zabolało mnie to osobiście, bo uważam się za autora tego projektu – podkreślił, argumentując że nie można było czekać ze sprzedażą przez kolejne lata. Zapytał też, jak nabywca działki może odebrać to stwierdzenie radnego.
Miklicz zaripostował błyskawicznie.
– Powiem jak się może czuć przedsiębiorca. Świetnie – odparł, wyjaśniając, że nie trzeba byłoby czekać długo ze sprzedażą, bo zaledwie pół roku.
Natomiast Tomasz Matuszewski praktycznie nie odniósł się do stawianego mu zarzutu przekroczenia uprawnień. Zaatakował natomiast radnego posądzeniem o zazdrość, wynikającą z niskiej samooceny. Twierdził, że gdyby władze miasta wiedziały o moście wcześniej, to „Sosenki” zostałyby „przytrzymane”, jak to określił.
– Nie będę się odnosić do podpisania porozumienia z panem starostą. Każde porozumienie można aneksować – powiedział tylko Tomasz Matuszewski.
Wczuł się natomiast w skórę przedsiębiorcy, który kupił „Sosenki”, choć nie wiedział o moście.
– A może przedsiębiorca stracił? –zapytał retorycznie burmistrz. – Chciał może ciszę i spokój?
Niestety, nabywca będzie musiał jednak znieść tę przykrą okoliczność, że zostanie wprost do jego nieruchomości poprowadzony nowy most.
„Sosenki” miały pecha
Radny Maciej Drwięga wyraził przekonanie, że gdyby burmistrz miał informacje o moście, to by się nią podzielił z radnymi, stając na stanowisku, że dyskusja na ten temat jest potrzebna, tym bardziej, że mieszkańcy Sanoka zadają wiele pytań. Wskazał na nietrafione inwestycje, przy których zabrakło właśnie rozmów z sanoczanami.
Grzegorz Kozak podkreślił, że nie można kwestionować zasadności budowy mostu, choć nikt tego nie kwestionuje. Pytania dotyczą zupełnie innych kwestii. Jego zdaniem w sprawie sprzedaży „Sosenek” nie należy domniemywać złej woli burmistrza.
– Ten najbardziej urokliwy zakątek miał pecha, zarówno do władz miasta , jak i do dzierżawców – ocenił losy ośrodka Roman Babiak, ujawniając, że Tomasz Matuszewski jeszcze jako dyrektor MOSiR brał dodatek za zarządzanie „Sosenkami”, gdy przeszły one znowu pod zarząd miasta.
– Co pan zrobił? – zapytał radny – „Sosenki” zostały doprowadzone do ruiny i sprzedane.
Według Romana Babiaka wstępna analiza operatów szacunkowych, które na jego interpelację mu udostępniono, już budzą poważne wątpliwości.
– Temat „Sosenek” jeszcze wróci i to w kontekście budowy mostu –stwierdził radny, którego zdaniem wartość nieruchomości wzrosłaby w znacznym stopniu ze względu na przeprawę.
Tomasz Matuszewski przedstawił wyliczenia, które obrazowały, co miasto zrobiło, gdy był dyrektorem MOSiR, i co udało się osiągnąć jego następcy. Wydatkowano wówczas z miasta 218 tys. zł na „Sosenki, a zarobiono 8 tys. zł.
– W ten ośrodek trzeba zainwestować grube miliony – argumentował burmistrz, zauważając że na ośrodku nie ma nawet kanalizacji.
Roman Babiak nie dał się jednak przekonać. Nadmienił, że Geo-Eko zrobiło dobry interes na kupnie „Sosenek”, w przeciwieństwie do miasta. Zdaniem radnego Sanok powinien aplikować o środki na modernizację ośrodka, by uczynić ten teren ogólnodostępnym dla mieszkańców.
Bogusława Małek i Katarzyna Sieradzka ubolewały, że sanoczanie nie potrafią się cieszyć z inwestycji, ale szukają drugiego dna.
Wanda Kot skupiła się na projektach, które urzeczywistniono w Sanoku dzięki wsparciu PiS, zaś Piotr Kot rzucił sentencją, że woli burmistrza, który działa, niż który gada. A na koniec i tak wszystko skrupiło się biednej palmie, gdy radny Babiak powiedział, żeby nie było tak z „Sosenkami” jak z tą palmą, przez którą wszyscy zostali ośmieszeni.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz