REKLAMA

„Starostwo powiatowe – przykładem skrajnej niekompetencji, nieudolności i nieposzanowania prawa”. Mieszkaniec Sanoka podjął obywatelski protest (FILM)

SANOK / PODKARPACIE. Marek Perschke, właściciel posesji przy ul. Słowackiego w Sanoku, podjął dzisiaj obywatelski protest przeciwko bezprawnemu jego zdaniem, zajęciu swojej własności przez Polską Spółkę Gazownictwa w Tarnowie. Z kolei gazownicy twierdzą, że musieli wkroczyć na działkę, bo było zagrożenie wybuchem gazu. Oficjalnie nie zostało to jednak wyartykułowane.

Dorota Mękarska

Przez działkę sanoczanina przebiega nitka gazociągu. Ma długość około 100 m. Obecny właściciel zastał już taki stan rzeczy kupując nieruchomość od poprzedniego posiadacza. Perschke kilka lat temu rozpoczął starania, by uregulować stan prawny i wystąpił do PSG o podpisanie umowy na służebność przesyłu na działce, którą z powodu obecności gazociągu nie może swobodnie dysponować.

– Polska Spółka Gazownictwa w Tarnowie od około 2000 roku bezprawnie, bez naszej zgody, użytkuje gazociąg posadowiony na naszej nieruchomości, nie mając na to podpisanej umowy, ani żadnego innego tytułu prawnego. Spółka nie przedstawiła nawet dokumentu potwierdzającego, że jest właścicielem tego gazociągu. Nie przejawia również inicjatywy w celu uregulowania prawnego zaistniałej sytuacji, do czego zobowiązują ją przepisy. Wszystkie nasze propozycje dotyczące uregulowania prawnego tej sprawy, kierowane do PSG już od 2010 roku są przez spółkę odrzucane. Od kilku lat PSG próbuje wchodzić z różnym skutkiem na teren naszej nieruchomości, w celu wykonania nowego przyłącza, napraw, czy też kontroli szczelności gazociągu – tłumaczy Marek Perschke.

Marek Perschke - bohater obywatelskiego protestu

Marek Perschke – bohater obywatelskiego protestu

Właściciel nie ma nic do gadania

Sytuacja zaogniła się, gdy 3 lata temu w wyniku prac podjętych na sąsiedniej działce, doszło do rozszczelnienia gazociągu. Świadczył o tym wyczuwalny zapach gazu. Ekipa remontowa próbowała wejść na działkę, ale jej właściciel nie wyraził na to zgody, domagając się uregulowania prawnego istniejącego stanu rzeczy.
– 5 lipca b.r. w związku z kolejnym zgłoszeniem dotyczącym ulatniania się gazu, nastąpiło dwukrotne bezprawne zajęcie naszej nieruchomości przez pracowników Rejonu Dystrybucji Gazu – kontynuuje Marek Perschke.

– Pod groźbą wejścia siłowego w asyście Policji i Straży Pożarnej wezwanej na mój koszt, dokonano kontroli dywanowej gazociągu. Działania te odbyły się bez naszej zgody, na co mam dowód w postaci adnotacji w protokole. Do chwili obecnej PSG nie złożyła wniosku o udzielenie zezwolenia na to zajęcie nieruchomości.

Czasowe zajęcie nieruchomości wydawane jest w oparciu o ustawę o gospodarce nieruchomościami. Starosta lub prezydent miasta na prawach powiatu, może zezwolić na taką aktywność w celu wykonania konserwacji, remontu, usunięcia awarii, usunięciu urządzeń z nieruchomości, oraz dojazdu do urządzeń.

Sytuacja z rana powtórzyła się tego samego dnia wieczorem. – Ekipa remontowa w asyście Policji weszła na teren nieruchomości bez zachowania podstawowych środków ostrożności, wskazanych przy tak wielkim zagrożeniu i wykonała czynności. Wniosek o wydanie zezwolenia na zajęcie nieruchomości został złożony dopiero 19 lipca, a powinien być wniesiony do 3 dni po tym fakcie – zaznacza właściciel działki.

Kolejny wniosek pojawił się 22 lipca b.r.. Chodziło o wykonanie następnych prac przy gazociągu. Starostwo Powiatowe w Sanoku wydało natychmiastową decyzję zezwalającą na zajęcie nieruchomości na okres do 6 miesięcy.
– Decyzja została wydana bez wszczęcia odpowiedniego postępowania, bez umożliwienia nam zapoznania się z wnioskami i ustosunkowania się do nich, a nawet o fakcie ich wpłynięcia – zaznacza zbulwersowany sanoczanin.

Wojewoda uchyla decyzję starosty

Marek Perschke odwołał się od decyzji starosty do wojewody podkarpackiego, który ją uchylił i skierował do ponownego rozpatrzenia.
– Po zapoznaniu się z decyzją wojewody dyrekcja PSG próbując uniknąć odpowiedzialności karnej za niezgodne z prawem działania , w sposób pokrętny starała się udowodnić, że zagrożenie było nagłe, a w ogóle to tak naprawdę zajęcia nie było, gdyż sam wpuściłem ekipę remontową na teren swojej nieruchomości – mówi jej właściciel.

Sanoczanin stoi na stanowisku, że przesłanki do zajęcia nieruchomości nie wystąpiły, bo zagrożenie wybuchem było iluzoryczne.
– Gazociąg jest posadowiony pod ziemią na głębokości około 1 m. Wyciek gazu był minimalny, a jego zapach był wyczuwalny tylko przy sprzyjających warunkach atmosferycznych – podkreśla. – Fakt ulatniania się gazu był już zgłaszany wcześniej, a wiosną 2016 roku była nawet przeprowadzana nieudana próba zlokalizowania nieszczelności. Jakoś wtedy nie obawiano się, że dojdzie do wybuchu.

W październiku b.r. złożył przeciwko spółce w Sądzie Rejonowym w Sanoku wezwanie do próby ugodowej. Większe zastrzeżenia ma jednak do pracowników Starostwa Powiatowego w Sanoku, zarzucając im szereg uchybień faworyzujących firmę, jak również brak poszanowani dla petentów.

Jego zdaniem spółka nie chce ponosić kosztów związanych ze służebnością przesyłu gazu, dlatego za każdym razem siłowo rozwiązuje kwestie związane z wejściem na działkę. Umożliwia jej to, zdaniem sanoczanina, Starostwo Powiatowe w Sanoku, a dokładnie Referat Gospodarki Nieruchomościami, wydając bezprawne decyzje administracyjne.
– W większym stopniu rozgrzeszam spółkę, bo ona działa dla zysku, natomiast postawa starostwa jest wysoce naganna, bo urzędnicy nie przestrzegają praw obywatela, ale traktują go jak przedmiot – dodaje nasz rozmówca.

Dzięki interwencji Policji, udało się załagodzić konflikt

Dzięki interwencji Policji, udało się załagodzić konflikt

Polska Ci się odwdzięczy bezprawiem i niesprawiedliwością

Do kolejnej odsłony konfliktu doszło dzisiaj rano. O godz. 8 na ul. Słowackiego zjawiła się ekipa gazowników. Brama na posesję była jednak zamknięta i wysiały na niej plakaty z następującymi hasłami: „Polska krajem bezprawia i niesprawiedliwości”, „W postępowaniu Polskiej Spółki Gazownictwa i Starostwa Powiatowego łamanie przepisów prawa stało się zasadą!”, „Starostwo Powiatowe – przykładem skrajnej niekompetencji, nieudolności i nieposzanowania prawa”, „Obywatelu szanuj prawo – Polska Ci się odwdzięczy bezprawiem i niesprawiedliwością”.

Krótka rozmowa właściciela z gazownikami nie przyniosła efektu, więc około godz. 9 zjawiła się na posesji Policja. Dwaj funkcjonariusze rozpoczęli z Markiem Perschke negocjacje. Po jakimś czasie osiągnięto konsensus. Właściciel działki nie ukrywa, że zgodził się udostępnić swoją nieruchomość gazownikom otrzymując od nich zapewnienie, że wszystkie kwestie prawne zostaną rozwiązane. PSG złoży do sądu wniosek o ustanowieniu służebności przesyłu, jak również o odszkodowanie za poprzednie zajęcia.

Wpływ na zachowanie sanoczanina miała też postawa policjantów, którzy wykazali dużą wolę w załagodzeniu konfliktu.
– Funkcjonariusze, w przeciwieństwie do tych, którzy w lipcu straszyli mnie użyciem przymusu, stanęli na stanowisku, że wejście ekipy z PSG zależy tylko od mojej dobrowolnej decyzji. Z drugiej strony poinformowali mnie, że spółka może wkroczyć na drogę sądową, argumentując, że jest duże zagrożenie wybuchem gazu – relacjonuje Marek Perschke. – W protokole sporządzonym przez Policję deklaracje przedstawiciela PSG zostały zapisane i to będzie świadczyło o tym, że zostały złożone. Moim celem zresztą nie jest postawa aspołeczna i bronienie dostępu do działki za wszelką cenę, ale uregulowanie stanu prawnego.

Ostatecznie właściciel posesji, pod pewnymi warunkami, zgodził się wpuścić gazowników na swoją działkę

Ostatecznie właściciel posesji, pod pewnymi warunkami, zgodził się wpuścić gazowników na swoją działkę

Presja ma sens

W polskim prawie nie ma żadnej podstawy prawnej umożliwiającej na bezpłatne wykorzystywanie cudzego mienia, w tym nieruchomości, przez zakłady gazowe czy energetyczne. Niestety za czasów PRL nikt nie pytał się właścicieli działek o zgodę, a nawet jak pytano, to była to raczej propozycja nie do odrzucenia. Dlatego dzisiaj szacuje się, że ponad 90 procent działek, na których znajdują się gazociągi i inne linie przesyłowe wykorzystywane są bez żadnej podstawy prawnej. Zakłady gazowe i energetyczne nie kwapią się zaś z uregulowaniami prawnymi, bo za służebność przesyłu trzeba płacić.

– Apeluję do wszystkich, którzy mają do czynienia z taką postawą firm, urzędów, korporacji, by bronili swoich uprawnień, bo prawo będzie przestrzegane tylko wtedy, gdy wystąpi na to masowa niezgoda – nawołuje Marek Perschke. – To niczym nie grozi, tylko trzeba trochę chęci i zaangażowania.

W PSG Zakład w Jaśle nikt nie chce tej sprawy komentować, ze względu na brak kompetencji. Zwróciliśmy się więc do rzecznika PSG w Warszawie z zapytaniem, czy istotnie istniało zagrożenie wybuchem gazu, a jeśli tak, dlaczego zostało tak lekko przez PSG potraktowane? Czy w obliczu zagrożenia, okoliczni mieszkańcy nie powinni być o tym poinformowani, a może nawet należałoby zarządzić ewakuację z sąsiednich domów? Zamiast tego doszło tylko do przerwy w dostawie gazu trwającej od godz. 8.00 do 14.30. O odpowiedzi rzecznika poinformujemy.

15-12-2016

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)