REKLAMA

Pacjentki skarżą się na fatalne warunki w szpitalu przy ul. Rycerskiej. Dyrekcja dementuje

RZESZÓW. Brudne, wręcz „czarne” podłogi, myte raz na tydzień wanienki dla dzieci, śmieci przesypywane z worka do worka, jeden czajnik na cały oddział – tak według jednego z małżeństw miały wyglądać warunki podczas tygodniowego pobytu w Szpitalu Miejskim przy ul. Rycerskiej. W sieci zawrzało. Pacjentki dzielą się swoimi doświadczeniami, a dyrekcja zaprzecza.

foto: sxc.hu

Według relacji małżeństwa pobyt w szpitalu przebiegał dramatycznie. Kobieta musiała sama zakupić sobie łóżko, aby mogła czuwać przy dziecku. Te, które nie mogły pozwolić sobie na taki wydatek, spały na podłodze. Zdaniem pacjentki sytuacja w szpitalu wygląda dramatyczne. Podobne spostrzeżenia mają inne pacjentki, które dopiero w Internecie odważyły się napisać o swoich przeżyciach.

W naszym przypadku było to samo tylko dochodzi jeszcze niesamowita arogancja pielęgniarek, a lekarze z łaska mówią ci o chorobie dziecka, jeszcze trzeba za nimi biegać i dopytywać – wspomina jedna z pacjentek.

Spędziłam tam tydzień z córką. Lekarki wredne, straszą dziecko, że jeszcze będą je kłuli. Pielęgniarki wredne. Żadnego szacunku do rodziców. Spanie na podłodze cały tydzień. Na łóżku nie można usiąść, bo to łóżko dziecka… i jeszcze pretensje, bo na szafeczce stoi za dużo rzeczy. Raz obudziłam pielęgniarkę, bo coś potrzebowałam, a ta się oburzyła jak bym co najmniej ją pod prysznicem podglądała – dodaje następna.

Leżałam z córką, a potem z synkiem na Rycerskiej i nawet nie chce sobie przypominać tego koszmaru – komentuje inna kobieta.

„Jest okres zachorowań, miejsc brakuje, ale jest czysto”

Zupełnie inaczej sytuację przestawia Samodzielny Publiczny Zespół Opieki Zdrowotnej Nr 1 w Rzeszowie, któremu podlega Szpital Miejski im. Jana Pawła II przy ul. Rycerskiej.

Absolutnie zaprzeczam, aby w szpitalu panowały złe warunki. Nie może mieć to miejsca, tym bardziej, że tydzień temu skończyła się kompleksowa kontrola sanepidu, która pobrała próbki do analizy i nie wykazała żadnych zastrzeżeń – mówi dr n. ekon. Grzegorz Materna, z-ca dyrektora ds. ekonomicznych w SP ZOZ Nr 1.

Zapewnia, że czajniki są trzy: dwa na oddziale i jeden w kuchni mlecznej, podłogi są czyste, wanienki myte, a śmieci wynoszone wraz z workami.

Przyznaje, że problem jest, ale z łóżkami.

Mamy do dyspozycji 31 łóżek dla dzieci i 10 hotelowych dla matek, ale w okresie wzmożonych zachorowań wolimy przeznaczyć je dla innych dzieci, tak abyśmy mogli przyjąć ich jak najwięcej. Szpitale są przepełnione, jak na przykład ten przy ul. Lwowskiej. Kiedy stajemy przed dylematem, czy mamy zadbać o wygodę rodziców, którzy chcą być przy swoich dzieciach, czy przyjąć więcej chorych dzieci, wybieramy drugie – mówi dr Grzegorz Materna. 

Obecnie trwa okres zachorowań, przez co warunki w szpitalach mogą być mniej dogodne. – Pobyt w szpitalu zawsze jest traumatycznym przeżyciem – dodaje dyrektor.

Pacjentki mimo wszystko zwracają uwagę, że problem niedogonień nie dotyczy tylko Rzeszowa, ale i całego kraju. – Tak jest nie tylko w Rzeszowie! Trzy miesiące śpiąc na podłodze spędziłam przy dziecku w szpitalu w Łodzi, ale tak w ogóle był to chyba jeden z nielicznych szpitali gdzie na OIOM dzieci można przebywać 24h. Tak zwany chory kraj – zauważa jedna z pacjentek.

Ewelina Nawrot
Rzeszow24.pl

02-03-2015

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)