Bardzo dobre starty w Kazachstanie. Kolejna „życiówka” Michalskiego
ASTANA / KAZACHSTAN. Sanoczanin Piotr Michalski udanie zakończył starty w sezonie 2014/2015. W sprinterskich Mistrzostwach Świata, które odbyły się w stolicy Kazachstanu – Astanie, zajął generalnie 18 miejsce, bijąc po raz kolejny swój rekord życiowy.
Mistrzostwa świata w wieloboju sprinterskim w Astanie trwały dwa dni. Stolica egzotycznego Kazachstanu powitała naszych reprezentantów 10-stopniowym mrozem (w najmroźniejszych fragmentach zimy temperatura osiąga nawet do -40 stopni!). Z aklimatyzacją nie było problemu. W grudniu, Piotr Michalski miał okazję startować w Kazachstanie na Akademickich MŚ , gdzie zdobył srebrny medal na dystansie 1000 m.
Pierwszego dnia, Michalski z czasem 35.62 na dystansie 500m zajął 23 miejsce. Znakomicie wypadł w rywalizacji na 1000 m, w której zajął 18 miejsce, tracąc do najlepszej 10-tki na świecie zaledwie 0,7 sek. Jeszcze lepsze rezultaty sanoczanin osiągnął w niedzielne południe. Bijąc swój rekord życiowy na 500 m (35:48), Michalskiemu przypadło 18 miejsce. Bieg na 1000 m ukończył z czasem 1:10:80, co dało mu 15 miejsce. Ostatecznie zawodnik Górnika Sanok swój debiut w sprinterskich MŚ ukończył na wysokim, 18 miejscu. O dwie pozycje wyżej turniej ukończył będący w wysokiej dyspozycji Artur Nogal.
Jestem bardzo zadowolony ze startów. Pierwszy dzień zawodów był taki jak planowałem, czyli starty na poziomie tych z ostatniego Pucharu Świata i Mistrzostw Świata z Holandii. Po pierwszym dniu chciałem, żeby następnego dnia być jeszcze szybszym i udało się. Potrafiłem nawet zrobić rekord życiowy. Najbardziej cieszy mnie czas otwarcia (czyli pierwsze 100 m), bo po raz pierwszy złamałem barierę 9.90 sek. Na 1000 m była tylko minimalna poprawa, ale mimo wszystko jestem zadowolony – tuż po zakończeniu MŚ mówił Piotr Michalski.
Swojego zadowolenia po zawodach nie krył ojciec naszego reprezentanta, Andrzej Michalski.
Piotr w tym sezonie po nominacji do kadry bardzo mocno trenował, co wielokrotnie podkreślałem i wierzyłem w to, że dobre wyniki muszą przyjść. I tak się stało. Ogromne znaczenie w jego postępach miały wspólne treningi z Arturem Wasiem pod okiem znakomitego Kanadyjczyka Jeremy’ego Wotherspoona w Akademii Łyżwiarskiej w Inzell. I oby ta współpraca trwała nadal. Trzeba też to podkreślić, że to ubiegłoroczny junior! Zaowocowało to: Młodzieżowym Mistrzem Polski w sprintach i w wieloboju sprinterskim, 3 lokatą w seniorskich MP w wieloboju sprinterskim, przy okazji drużynowym MP w sprintach, wejściem do elity w Pucharze Świata na 1000 m, 16 miejscem w MŚ na dystansach na 1000 m, a teraz 18 miejscem w MŚ w wieloboju sprinterskim. Zmniejszyła się też znacznie różnica do fenomenalnego w tym sezonie Pavela Kuleznikova – skomentował ojciec zawodnika, Andrzej Michalski.
Każdy kolejna impreza dla 20-letniego sanoczanina była okazją do zdobycia nowego, cennego doświadczenia. Mimo tak młodego wieku, Piotr otarł się już o światową czołówkę. Co najważniejsze – za każdym razem podnosząc sobie poprzeczkę i bijąc swoje rekordy życiowe.
Piotr w stosunku do ubiegłego sezonu poprawiał swoje rekordy życiowe wielokrotnie. Poprawił je aż o 3,25 sek na 1000 m i o 1,22 sek na 500 m. To kosmiczny postęp. Myślę, że w najbliższym sezonie zrobi kolejny postęp i na stałe wejdzie do elity zarówno na 500 m jak i na 1000 m – dodał Andrzej Michalski.
A jak pobyt w Kazachstanie będzie wspominał Piotr Michalski?
Astanę zapamiętam jako miasto prężnie rozwijające się i budowane z ogromnym rozmachem. Byłem bardzo miło zaskoczony, ponieważ myślałem, że będzie tam dużo gorzej , a jak się okazało to bardzo ładne i przyjemne miejsce – ocenił Piotr.
Kazachstan nasz zawodnik zapamięta nie tylko ze względu na walkę z najlepszymi sprinterami na świecie, ale również z uwagi na regionalne przysmaki. Piotr Michalski miał okazję spróbować tradycyjnej, kazaskiej koniny oraz napić się wielbłądziego mleka. Smakowało?
To fakt, miałem okazję spróbować koniny i wielbłądziego mleka. Również na tych Mistrzostwach, podczas bankietu kończącego nasz pobyt w Astanie, organizatorzy zadbali o to, żeby wszyscy mieli okazję spróbować miejscowych przysmaków. Na stole zagościła konina. Spróbowałem, ale wciąż nie jestem fanem tego mięsa. Wolę polską kuchnię. Zdecydowanie! (śmiech).
Na zawodach w Astanie naszych reprezentantów wspierał trener Górnika Sanok – Marek Drwięga.
Adam Zoszak
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz