AUTOSAN: Sanocki „Bocian” blisko nowego właściciela?
SANOK / PODKARPACIE. W Autosanie pełna mobilizacja i praca po 12 godzin dziennie oraz w soboty. Wszystko po to, aby na czas zrealizować zamówienie na 32 autobusy. Mówi się o kolejnej umowie, tym razem zakładającej wyjazd z zakładu 50 pojazdów. W ostatnim czasie, Autosan wizytował inwestor z Warszawy. Czy to on okaże się nowym właścicielem „Bociana”?
Praca wre, kasa we wrześniu
12-godzinna praca przez pięć dni w tygodniu oraz 8-godzinna w soboty podyktowana jest realizacją zamówienia na 32 autobusów dla jednej z warszawskich firm. Podpisanie tej umowy pozwoliło uniknąć zwolnień grupowych. Pracę miały stracić nawet 192 osoby z 360-osobowej załogi. Pracownicy cieszą się z faktu, że fabryka nadal funkcjonuje i produkuje autobusy. Nieco gorsze nastroje związane są z wynagrodzeniami.
– Praca idzie pełną parą. Załoga, co zrozumiałe, nie jest jednak zadowolona, że pieniądze za czerwcowe nadgodziny otrzymamy dopiero we wrześniu po zrealizowaniu kontraktu – mówi Ewa Latusek, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Autosanie.
Kolejne zamówienie już z nowym właścicielem?
W międzyczasie pojawiła się możliwość pozyskania zlecenia na produkcję 50 autobusów. Jak mówi szefowa zakładowej „Solidarności” niewykluczone, że ten projekt będzie realizował już nowy właściciel. W ostatnich dniach zakład odwiedził inwestor z Warszawy, który ma być poważnie zainteresowany nabyciem całej fabryki.
– Nie znamy konkretów, ale z przecieków wynika, że sprzedaż Autosanu jest bliska – zaznacza Ewa Latusek.
– Mam nadzieję że sprzedaż fabryki nastąpi rychło, ale dziś za wcześnie o tym mówić. Wiążą mnie także w tych sprawach umowy o poufności. Mogę jednak stwierdzić, że dokładam wszelkich starań, aby Autosan miał wiarygodnego inwestora zapewniającego także kontynuowanie tradycji – mówi z kolei Ludwik Noworolski, syndyk Autosanu.
Nie jest jednak tajemnicą, że zbycie zakładu w całości jest pilną potrzebą. Przedsiębiorstwo będące w upadłości ma ograniczone możliwości startowania w przetargach, a także trudności w dostępie do środków koniecznych do realizacji zamówień.
– Nie sprzyja nam również prawo bankowe, które stawia przedsiębiorców w upadłości „na aucie” potencjalnych kredytobiorców. Dobrze, że możemy w tej sprawie liczyć na przychylność zarządu Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku. W przeciwnym wypadku już w ubiegły roku na szlabanach w Autosanie wisiałyby kłódki. Nie jest bowiem tajemnicą, że na wyprodukowanie jednego autobusu potrzeba około 400 tys. zł i koniecznością jest finansowanie zlecenia przez około 4 miesiące. Bez kredytu bankowego Autosan nie ma warunków obsługi zleceń. A wykonywanie pojedynczych zleceń nie zapewnia rentowności – wyjaśnia syndyk.
Autosan ikoną Sanoka – to nic nie znaczy?
Dzisiaj syndyk ma większą swobodę w poszukiwaniu nabywcy „Bociana”. Do tej pory, odbyło się bowiem pięć przetargów, które nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Cenę z poziomu 57 mln zł obniżono do 37 mln zł. Teraz, fabryka sprzedawana jest z wolnej ręki i w tym trybie mówiono o cenie nie mniejsze niż 33 mln zł.
– Myli się każdy, kto uważa, że Autosan za cenę nawet o 50% niższą niż cena oszacowana to „lukratywny” potencjał i jego zakup ma uzasadnienie ekonomiczne. Posiadający i wydający takie pieniądze umieją kalkulować opłacalność takich inwestycji i to, że Autosan to ikona Sanoka jest mało przekonywującym argumentem. Koniecznością jest więc znalezienie inwestora, który rozumie branżę i ma zdolność kredytową. Kupiwszy zakład i wziąwszy zlecenie np. na 50 autobusów, należy włożyć dodatkowo około 30 mln zł, aby zlecenie w terminie wykonać – mówi Ludwik Noworolski.
Sprzedaż w większym stopniu na warunkach nabywcy
Jak podkreśla syndyk, pilność sprzedaży wynika również z potrzeby przeprowadzenia zmian organizacyjnych i konieczności inwestowania. Bez tego, konkurencja będzie „wypełniać nisze” Autosanu. Pozytywem jest fakt, że fabryka posiada homologacje na pięć autobusów. Ludwik Noworolski uważa, że jest to szczególne osiągnięcie przełomu 2014 i 2015 roku, ale jednocześnie jedynie przepustka, która pozwoliła pozostać na rynku od początku bieżącego roku. Gdyby nie to, z dniem 31.12.2014 roku należałoby zamknąć fabrykę w części produkującej autobusy.
Ograniczone możliwości przetargowe, utrudniony dostęp do środków na produkcję, a także niesprzyjające prawo bankowe i wspomniane przed chwilą potrzeby reorganizacji oraz realizacji inwestycji. Wszystko to sprawia, że ledwo dychający „Bocian” niezwłocznie potrzebuje dokapitalizowania, a więc nowego właściciela.
– Wyłonienie inwestora już nie na warunkach Autosanu, a z uwzględnieniem warunków rozmawiających ze mną inwestorów jest „nakazem chwili”. I są tacy. Odbywamy liczne spotkania, uzupełniamy żądane dokumenty i wyjaśniamy okoliczności z historii zakładu. Wychodzi temu także na przeciw sędzia komisarz zezwalając na negocjowanie warunków z każdym zainteresowanym nabyciem Autosanu. Wyłonionego, jako proponującego najkorzystniejsze warunki – uwzględniając interesy wierzycieli fabryki – mam przedstawić do akceptacji – tłumaczy syndyk.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Umorzono śledztwo w sprawie Autosanu
AUTOSAN: Prawie 200 osób może stracić pracę. Ratunkiem przejęcie przez inwestora całej załogi?
AUTOSAN: Syndyk wycofuje zwolnienia grupowe! Jest zamówienie na produkcję 32 autobusów
foto: archiwum P24.pl
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz