Sam na sam z… Markiem Strzyżowskim
SANOK / PODKARPACIE. O załamaniu i blokadzie psychicznej po śmierci ojca, sile modlitwy, piance na twarzy „Kostka” czy znaku stop na linii czerwonej dla przeciwnika na rozgrzewce o tym w kolejnym odcinku cyklu „Sam na sam z…”, opowiada Marek Strzyżowski, napastnik Ciarko PBS Bank KH Sanok.
Zaczniemy, jak zawsze, od kilku szybkich wyborów. Ciężka praca czy talent?
– Ciężka praca.
Szybki strzał czy zaskakujące podanie?
– Szybki strzał.
Trening czy odnowa biologiczna?
– Trening.
Co jest bardziej przydatne dla napastnika szybkość czy technika?
– Szybkość.
Które rozgrywki są bardziej interesujące: NHL czy KHL?
– NHL
Krytyka – motywuje czy denerwuje?
– Motywuje, ale jeśli ktoś się zna na hokeju.
Najgroźniejszy wypadek na lodzie, który pozostał Ci w pamięci?
– Zdecydowanie wypadek Rafała Ćwikły w Krakowie w tym sezonie. Groźniejszych nie widziałem.
Najtrudniejszy moment w karierze?
– Spotkała mnie tragedia w rodzinie. Nieszczęśliwe zmarł mój tato co mnie chwilowo załamało. Przez parę miesięcy nie mogłem w ogóle się odnaleźć. Najbliżsi przyjaciele wspierali mnie w trudnych chwilach, a przede wszystkim modlitwa postawiła mnie na nogi. Dużo czasu spędzałem na cmentarzu przy grobie ojca. Miałem blokadę psychiczną, ale ją złamałem. Cieszę się, że jest to za mną.
Co jest najtrudniejszego w pracy hokeisty?
– Całe życie trzeba podporządkować się pod hokej. Dużo wyrzeczeń, w lecie musimy trenować jak inni odpoczywają. W niedzielę mamy mecze, gdy inni spędzają ten czas z rodziną.
Z kim gra ci się lub grało najlepiej?
– W przeszłości bardzo dobrze współpracowało mi się ze Sławkiem Krzakiem i Josefem Vitkiem. A teraz z Samsonem Mahbodem i Petrem Szinaglem.
Co uznajesz za swój największy sukces w karierze?
– Mistrzostwo Polski z Sanokiem oraz dwa Puchary Polski. Nie mogę pominąć też gry z orzełkiem na piersi.
Który zawodnik z Twojej drużyny posiada największe umiejętności?
– Samson Mahbod ma niebywałą technikę i dynamikę. Jest jednym z najlepszych zawodników w lidze.
Kto najczęściej żartuje sobie w szatni?
– Mike Danton i Petr Szinagl.
Najciekawszy żart, jaki pamiętasz?
– Zrobiliśmy w ostatnim czasie Mahbodowi ludzika ze sprzętu. Nie raz rękawiczki lądują w zamrażarce przed treningiem. Przed meczem ligowym z Jastrzębiem nakleiliśmy Marcinowi Białemu rysunek w postaci męskiego członka, całą rozgrzewkę z nim jeździł (śmiech). Innym razem zamknęliśmy w suszarni Krzyśka Zapałę. Drzwi zatrzasnęły i musiał dziurę w drzwiach zrobić, by wyjść. Jest bardzo dużo tych żartów, bo atmosfera w szatni jest bardzo dobra.
Ostatnio głośno było o wywiadzie telewizyjnym Roberta Kosteckiego…
– Wpadliśmy na to z Mateuszem Wiluszem i wysmarowaliśmy pianką twarz „Kostkowi”. Fajnie to przyjął, wesoło było i odbiło się to pozytywnym echem na całą Polskę. Widziałem, że nawet w TVN w szkle kontaktowym pokazywali tę akcję przed szatnią.
Najlepszy gracz w Polskiej Hokej Lidze zdaniem Marka Strzyżowskiego to…?
– Samson Mahbod ma wielki talent, jest jednym z liderów naszej drużyny i całej ligi.
Obrońca, którego najtrudniej minąć?
– Myślę, że z naszej drużyny to na pewno Martin Richter. A z przeciwnej to ciężko się gra przeciwko Miroslavovi Zatko.
Największy młody talent w Polsce?
– Bartosz Fraszko wygląda na ciekawego zawodnika, ma szansę się jeszcze bardziej rozwinąć i coś osiągnąć.
Największy twardziel w lidze?
– Oprócz mnie to Bogusław Rąpała i Mike Danton.
Który polski gracz powinien zrobić większą karierę?
– Leszek Laszkiewicz. Miał papiery na to, by grać w najlepszych ligach na świecie.
Kto jest według Ciebie najbardziej niedocenianym polskim hokeistą?
– Bogusław Rąpała. Ma wielkie serce do gry i tym nadrabia swoje braki. Wsadzi głowę tam, gdzie nikt nie włoży nogi czy kija. Nie boi się rzucić pod krążek.
Proszę dokończyć zdanie. Polski hokej to…
– Ciągły bałagan organizacyjny oraz przepychanki na linii kluby – PZHL. Na pewno nie sprzyjają one dobrej promocji naszego hokeja.
Czy reprezentacja Polski w tym roku awansuje na zaplecze Elity?
– Wierzę, że tak. Ba, nie widzę innej opcji. Najgroźniejszym przeciwnikiem będzie Wielka Brytania, która w składzie ma wielu zawodników pochodzących z Kanady. To z nimi będziemy walczyć o awans, ale damy radę!
Najlepszy mecz reprezentacji narodowej, w którym zagrałeś, który doskonale pamiętasz?
– Najbardziej prestiżowy to ostatnia wygrana w Gdańsku z Białorusią. Też dobrze prezentowaliśmy się z Ukrainą w Budapeszcie.
Największe głupstwo, które kiedykolwiek słyszałeś?
– Że hokeiści tylko imprezują, nic nie trenują i pieniądze biorą za darmo.
Największe kłamstwo, które kiedykolwiek usłyszałeś na swój temat?
– Że jestem „miętki” i nie chce mi się trenować.
Czego nie potrafisz sobie odmówić?
– Jazdy na moim KTMie.
Czego najbardziej się boisz?
– Chorób oraz straty kogoś z rodziny lub przyjaciół.
Największe marzenia Marka Strzyżowskiego?
– Żeby Polska kiedyś zagrała w Elicie.
Jaki inny talent niż granie w hokeja posiada Marek Strzyżowski?
– Jazda na motorze, lubię też grać w piłkę nożną.
Co od kilku tygodni oznacza czerwona linia podczas rozgrzewki przedmeczowej?
– Znak stop nie przekraczaj, dla przeciwnika – przejazd kolejowy 🙂
I na koniec, jak często się denerwujesz?
– Bardzo często. W szatni koledzy mogą to nie raz odczuć, ale to jest pod wpływem emocji meczowych. Później atmosfera jest bardzo wesoła.
źródło: hokej.net / Sebastian Królicki
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: ciarko pbs bank sanok, hokeista, hokej, Marek Strzyżowski, podkarpacie, Sanok, sport, wywiad, zawodnik
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz