Mike Danton o przygodzie z hokejem w Kazachstanie. Okradanie przez działaczy, skorpiony w szatni i zakaz uśmiechania
SANOK / PODKARPACIE. Korupcja, fałszowanie dokumentów, okradanie przez działaczy, koszmarne warunki życia i skorpiony w szatni – tak swój okres gry w lidze Kazachstanu opisuje nowy nabytek KH Sanok, Mike Danton. Kanadyjczyk twierdzi, że z klubu Biejbarys Atyrau nie tyle odszedł, co uciekł.
Debiutujący wczoraj w barwach sanockiego klubu Mike Danton rozpoczynał obecny sezon w barwach zespołu Biejbarys Atyrau w lidze Kazachstanu. Jak twierdzi do wyjazdu przekonał go wysoki kontrakt, ale gdyby wiedział, co spotka go niedaleko Morza Kaspijskiego, to nigdy by takiej decyzji nie podjął. Przeżycia z pobytu w Kazachstanie Danton opisał w blogu na swojej stronie internetowej. Wpis zatytułował „Kazachstan – prawdziwa historia”. – Musiałem „wsiąść na najbliższego wielbłąda” i uciekać z miasta, kiedy jeszcze było to możliwe – opisuje Kanadyjczyk.
33-letni napastnik zarzuca władzom klubu kompletny brak profesjonalizmu, a nawet oskarża prezesa klubu Bułata Muhambetkaliewa, że ten okradał zawodników. Kanadyjczyk twierdzi, że za słabą postawę na lodzie działacze obcięli zawodnikom 10 % wynagrodzenia z tzw. „części dodatkowej”, tyle że żaden z zagranicznych hokeistów nie miał o jej istnieniu pojęcia.
– Wyjaśniono nam, że pensja jest podzielona: 70 % płatne dla zawodników co miesiąc i 30 % według uznania działaczy i trenerów. Tymczasem my podpisywaliśmy kontrakty w języku angielskim, w których nie było o tym podziale mowy – pisze Danton. – Byliśmy przekonani, że rosyjska wersja kontraktu brzmi jednakowo, a okazało się, że tak nie jest.
Jako że klub już na początku sezonu otrzymywał pieniądze na działalność z budżetu państwa, to Danton twierdzi, że środki, o które pomniejszono wynagrodzenia zawodników, przywłaszczył sobie Muhambetkaliew. Kanadyjski gracz dodaje, że nawet trenerzy przyznawali, iż działacz ten ma w zwyczaju chować do własnej kieszeni cudze pieniądze.
Danton oskarża także trenera Aleksandra Istomina, który miał rzekomo pobierać od zawodników pieniądze za ich pozostanie w klubie.
– Wiem, że w drużynie Biejbarysu jest kilku zawodników, którzy płacili trenerom. Wygląda to tak, że jeśli zawodnik ma kontrakt w wysokości 3,5 tys. dolarów miesięcznie, to by grać w drużynie musi 1 tys. zapłacić trenerom – pisze Danton. – To dzieje się za plecami prezesa. Trenerzy negocjowali kontrakt z zawodnikiem, który dostawał pełną pensję, ale część musiał wypłacać trenerom. Wiem o tym, bo czytałem maila wysłanego przez trenera jednemu z zawodników, w którym te reguły były jasno przedstawione.
Trener Istomin miał także według słów zawodnika fałszować podpis prezesa na dokumentach przesyłanych do Kazachskiej Federacji Hokejowej.
– Graliśmy turniej o Puchar Kazachstanu. Klub musiał przesłać nasze dokumenty do związku, żeby ten zatwierdził nas do gry. Prezesa na turnieju nie było, a ktoś musiał te dokumenty podpisać. Razem z kolegą z drużyny obserwowaliśmy, jak trener ćwiczył podpis prezesa na serwetce. Później podpisał każdy z naszych kontraktów, który został przesłany do związku.
Próbowaliśmy skontaktować się zarówno z prezesem Muhambetkaliewem, jak i trenerem Istominem, ale żaden nie odpowiedział na nasze pytania.
Mike Danton opisując swoją przygodę w Kazachstanie skarży się także na fatalne warunki życia i treningów. Zawodnik narzeka, że zaoferowano jemu, jego narzeczonej i dziecku zbyt małe mieszkanie, a gdy wreszcie znalazło się większe, to nie spełniało ono żadnych standardów. Na dowód nowy nabytek KH Sanok prezentuje zdjęcie przeciekających ścian, co według jego zapewnień było na porządku dziennym.
W Kazachstanie zawodnik nie mógł także doczekać się na nowe kije ani zwrot pieniędzy za sprzęt, który sam kupił. Danton twierdzi, że już pod koniec lipca obiecano mu, że kije zostaną zamówione następnego dnia, tymczasem gdy w połowie października skontaktował się z producentem, okazało się, że klub w ogóle ich nie zamówił, choć przekonywał gracza, że są w drodze. Sprzęt dotarł do Kanadyjczyka w połowie listopada.
Nowy gracz KH Sanok barwnie opisuje także szok kulturowy, który przeżył w Kazachstanie. Niedaleko swojego domu znalazł nogę konia, z kolei w klubowej szatni częstymi gośćmi były… skorpiony, a zużyty papier toaletowy nie był wyrzucany do toalety, tylko do kosza na śmieci. Wszystkie te sytuacje zawodnik dokumentuje na blogu zdjęciami. W Atyrau dokuczała mu także brudna woda lecąca z kranu i częsty brak energii elektrycznej.
Kanadyjczyk w trakcie pobytu w Kazachstanie nie mógł się również pogodzić z ciągłą kontrolą ze strony trenerów. Jego zdaniem wolne dni wcale nie były wolne, bo szkoleniowcy narzucali zawodnikom, co mają w ich trakcie robić. Danton został przez trenera Istomina pouczony, że nie może w szatni puszczać muzyki, a w trakcie rozgrzewki nie wolno było rozmawiać i śmiać się.
– Nigdy dotąd nie słyszałem o hokejowej szatni bez muzyki – pisze zawodnik. – A co do śmiania się, to odnosiłem wrażenie, że w Kazachstanie jest to przestępstwo. Nikt nigdy się tam nie uśmiechał. Danton dodaje, że więcej wolności niż podczas gry w Kazachstanie miał w trakcie swojego pobytu w więzieniu, w którym odsiedział ponad 5 lat za zlecenie zabójstwa.
Hokeista opisuje także sytuację, która zdarzyła się w klubie z Atyrau zanim on do niego trafił. Przed kilkoma laty Biejbarys miał zapłacić Arystanowi Temyrtau, by ten ostatni klub przegrał z Biejbarysem rywalizację w play-offach kazachskiej ekstraklasy. Co więcej, działacze z Arystanu byli zadowoleni z tego, że ich zespół przegrał w czterech meczach i nie musieli wydawać pieniędzy na podróż na spotkanie numer 5. Władze Arystanu według informacji Dantona, który utrzymuje, że potwierdził te doniesienia u ówczesnych graczy obu klubów, groziły swoim hokeistom, że jeśli wygrają jakiś mecz i będą zmuszeni podróżować po raz kolejny do Atyrau, nie dostaną obiecanej premii za awans do play-off.
Po odejściu z Kazachstanu Mike Danton przez miesiąc był graczem rumuńskiego HSC Miercurea-Ciuc, by przed kilkoma dniami wylądować w Sanoku. Obecny klub jest już jego siódmym w ostatnich trzech sezonach. Kanadyjczyk jest jednym z siedmiu hokeistów, którzy pożegnali się z Biejbarysem w trakcie obecnych rozgrywek.
– Trzeba ponosić odpowiedzialność za decyzje, które podejmujemy w życiu. Wiem coś o tym, bo odsiedziałem 65 miesięcy z 90-miesięcznego wyroku za coś, co zrobiłem mając 23 lata. Tym razem podjąłem fatalną decyzję sportową podpisując kontrakt w Kazachstanie – pisze Danton na blogu.
– Dzielę się swoim doświadczeniem po to, by nikt nie robił takiego samego błędu, jak ja.
za: hokej.net
foto: sxc.hu
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz