REKLAMA

Będą „płakać jak bobry”, bo bobry w Sanoku mają się dobrze (ZDJĘCIA)

SANOK / PODKARPACIE. Jeszcze nie płaczą jak bobry i przesypiają całe noce, ale ten stan nie jest z pewnością stały. Mowa o pracownikach Ligi Ochrony Przyrody. Wszystko przez „sanockie” bobry, które bardzo licznie oblegają brzegi Sanu. – Bobry są dla nas poważnym problemem. I tak naprawdę nic nie możemy zrobić – podkreśla Ryszard Rygliszyn, wiceprezes Zarządu Okręgu Bieszczadzkiego Ligi Ochrony Przyrody w Sanoku.

Zdjęcia, które publikujemy przesłała nam na maila Internautka. Pani Sabina zrobiła je wczoraj, podczas spaceru. Fotografie zostały wykonane w zakolu Sanu, przy ulicy Białogórskiej.

Jak się jednak okazuje, to nie jedyne miejsce gdzie można zobaczyć efekty pracy tych gryzoni.
– Z bobrami od pewnego czasu mamy coraz większy problem. Praktycznie co 20-30 metrów na brzegach Sanu widać efekty ich pracy. Bobry mają u nas doskonałe warunki do rozmnażania – wyjaśnia R. Rygliszyn.

Populacje bobrów, tylko między Sanokiem a Dobrą szacuje się na około 150-200 osobników
– Bobry są pod ścisłą ochroną. Można je wyłowić i przenieść w inne miejsce, ale tylko w sytuacji gdy istnieje zagrożenie powodziowe – zaznacza wiceprezes Bieszczadzkiego LOP.

San jest doskonałym domem i stołówką dla wielu gatunków zwierząt. M.in. gągołów, gęsionurów, mew, kormoranów, perkozów, zimorodków czy też wydr.  Ale o tym już niebawem na łamach naszego portalu.

red.
foto: Sabina

17-02-2014

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)