REKLAMA

Wszyscy się tą rodziną zajmowali, a problem wciąż istniał

TOKARNIA / PODKARPACIE. Rodzina Beaty i Piotra M. z Tokarni była objęta różnymi formami pomocy, w tym finansowej, terapeutycznej, doradczej i zawodowej. Dlaczego wszystko zawiodło, a Beata M. z soboty na niedzielę śmiertelnie pchnęła męża nożem?

Dorota Mękarska

Piotr M. pracował dorywczo, natomiast Beata M. jest trwale bezrobotna. Mimo biedy kobiecie udawało się związywać „koniec z końcem”, dzięki pracy w lesie i pomocy gminy.

Małżonkowie wychowywali czwórkę dzieci. Dwie córki są już dorosłe. Natomiast przy rodzicach pozostali jeszcze dwaj synowie: 17 i 12-letni.

Pierwszy raz do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bukowsku Beata M. zgłosiła się w 1998 roku. Od tego czasu dom w Tokarni regularnie odwiedzał pracownik socjalny. Rodzina korzystała zasiłków celowych. Opłacone było też dożywianie dzieci.
– Zwracali się do nas po pomoc, gdy nie było pracy w lesie – informuje Dorota Brejta, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bukowsku.
– Ona, jeśli już dostała pieniądze do ręki, to wydawała je zgodnie z przeznaczeniem, ale głównie mogła brać za te pieniądze artykuły żywnościowe ze sklepu. On natomiast zawsze gdzieś dorabiał. I te pieniądze przeznaczał na alkohol, choć czasami też dorzucał się do domowego budżetu.

Szukała pomocy i korzystała z niej
Oprócz pomocy finansowej, kobiecie zaoferowano także pomoc zawodową. W zeszłym roku uczestniczyła ona w projekcie „Moje zmiany, moim sukcesem”, który był realizowany w Sanoku, a w Bukowsku przeszkoliła się w zawodzie kucharza w ramach projektu „Czas na aktywność”.
– Sumiennie wywiązywała się z tych zadań i była chętna do współpracy – podkreśla Dorota Brejta.
– Zgłaszała się na posiedzenia Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz na posiedzenia Zespołu Interdyscyplinarnego d.s. Przemocy w Rodzinie. Podczas ostatniego posiedzenia tego zespołu prosiła, by męża skierować na leczenie zamknięte. Naprawdę szukała pomocy i korzystała z niej.

W zeszłym roku na wniosek Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Bukowsku, Piotr M. zgodnie z opinią biegłego psychiatry, został skierowany przez sąd na leczenie odwykowe niestacjonarne. Biegły uznał, że mężczyzna jest uzależniony od alkoholu. Natomiast w przypadku jego żony stwierdził, że jest w fazie „picia szkodliwego”.

Problem alkoholowy rodziców miał, niestety, wpływ na synów. W zeszłym roku najstarszy syn podjął dramatyczną decyzję. Wówczas policja założyła rodzinie „niebieska kartę”. Sąd objął ją też opieką kuratora. Działania w tej sprawie zainicjował również zespół interdyscyplinarny. Ostatnie posiedzenie tego zespołu odbyło się półtora tygodnia temu. Uczestniczyła w nim zarówno matka chłopców, jak i starszy syn. Aby pomóc chłopcu skierowano go do Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Sanoku. Natomiast matce zaproponowano pomoc terapeuty. Beata M. spotkała się z nim raz w Bukowsku i umówiła się na następne spotkanie.

Kobieta nie skarżyła się, że doświadcza ze strony męża przemocy fizycznej. Natomiast postępowanie ojca doprowadziło do ostrego konfliktu z najstarszym synem.

Ona się starała, ale…
Na razie nie jest jasne, dlaczego feralnej nocy kobieta sięgnęła po nóż. Wiadomo, że w tym czasie synów w domu nie było.
– To jest w sumie spokojna kobieta – charakteryzuje Beatę M. kierownik GOPS.
– Dlatego tak ciężko jest nam w to uwierzyć, co się stało. Na ten tragiczny finał bez wątpienia wpływ miał nadmiar alkoholu.

– Zastanawiamy się, dlaczego do tego doszło. Szukamy przyczyny, bo tą rodziną zajmowały się wszystkie instytucje, jakie mogły. A problem wciąż istniał – podkreśla Henryk Pałuk, koordynator d.s. rozwiązywania problemów alkoholowych w gminie Bukowsko.
– Moim zdaniem nasze prawo nie jest w tym względzie doskonałe.

Koordynator zwraca uwagę na fakt, że wydając postanowienia na wniosek gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych sądy opierają się przede wszystkim na opiniach biegłych.
– Nasze uzasadnienie nie jest brane pod uwagę, choć oczywiście nikt nie zagwarantuje, że leczenie zamknięte przyniesie efekt – zaznacza Henryk Pałuk.

Oczywiście wpływ na powodzenia leczenia ma postawa samego zainteresowanego.
– Ta rodzina potrzebowała pomocy, ale prawdopodobnie to ofiara z tej pomocy nie chciała skorzystać – dodaje koordynator.

– Też się nad tym cały czas zastanawiamy. Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi – uważa Dorota Brejta.
– Ona się starała, ale Piotr M. miał określone wzorce zachowań wyniesione z dzieciństwa. Droga do zrozumienia potrzeby leczenia jest zaś bardzo trudna i długa.

Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, widząc nieefektywność poprzednich działań, w sprawie Beaty M. skierowała kolejny wniosek do sądu.
– Teraz to i tak musztarda po obiedzie – wzdycha Henryk Pałuk.

ZOBACZ TAKŻE:
Żona pchnęła męża nożem, mężczyzna zmarł na miejscu

foto: sxc.hu

29-04-2013

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)