REKLAMA

Rodzice: w szkole notorycznie jest wszawica. Wypada nie puszczać dzieci na lekcje

GMINA ZAGÓRZ / PODKARPACIE. W sprawie wszawicy zwrócili się do nas rodzice uczniów jednej ze szkół w gminie Zagórz. – Wszy w tej szkole są dwa do trzech razy w roku. Nikt nic nie może zrobić, łącznie z Sanepidem, który w dzisiejszych czasach umywa od tego problemu ręce. Jak dyrekcja szkoły wie od kogo wyszedł problem, niech zawiadomi jakiś organ, który zafunduje tej rodzinie dezynfekcję mieszkania, bo wypada nie puszczać dzieci do szkoły – alarmuje jedna z matek.

 

Dorota Mekarska

Wszawica to choroba stara jak świat. Niestety, również dzisiaj jest plagą w szkołach i przedszkolach.

Dyrektorzy placówek oświatowo-wychowawczych w obawie o opinię swego ośrodka niechętnie przyznają, że mają z wszami kłopot. Również rodzice, w sytuacji, gdy znajdą u swojego dziecka wszy, niechętnie rozmawiają o tym z opiekunem czy wychowawcą. Wszystko to wynika z faktu, że zarażenie wszami uważa się za coś bardzo wstydliwego. Temu z kolei winny jest pewien mit – powszechny, ale nieprawdziwy – wszy kojarzy się u nas z brudem i brakiem higieny – dowiedzieliśmy się w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie.

Dzisiaj już nikt nie zakłada dziecku turbanu na głowę

Większość z nas, dorosłych, pamięta „naloty” higienistek szkolnych, sprawdzających uczniom głowy. „Delikwentów”, którzy mieli wszy, na oczach innych dzieci, wyprowadzano z klasy. Po zastosowaniu preparatu zwalczającego pasożyty, dzieci wracały na lekcje z turbanami na głowach. Ten mało przyjemny spektakl powtarzał się dwa razy do roku, a nawet częściej.

Na szczęście w późniejszym czasie zrezygnowano z tej uwłaczającej procedury, przeprowadzając ją w bardziej dyskretny sposób.

Kulturalnie wzywano rodzica do szkoły i był spokój, a dziś to rodzic przychodzi do szkoły, zgłasza fakt wszawicy i na tym koniec. Rodzice róbcie, co chcecie. To jest skandal, bo dopiero zaczęły się zajęcia szkolne, a już powiadomiono nas, że należy sprawdzić dzieciom głowy, bo szkoła dostała informację, że są wszy – podkreśla mieszkanka gminy Zagórz.

Dzieci wróciły do szkoły po wakacjach. Wszawicę wykryliśmy przedwczoraj u jednego dziecka. Do zarażenia nie doszło więc na terenie placówki. Rozmawialiśmy już z rodzicami ucznia i sprawdzamy teraz, jaki wszawica ma zasięg – informuje dyrektor szkoły.

Kontrola głowy to pogwałcenie praw dziecka

Zgodnie z obowiązującymi przepisami zwalczanie wszawicy leży obecnie w gestii rodziców. W 2004 roku minister zdrowia wydał rozporządzenie, które zniosło obowiązek kontroli higieny uczniów przez szkolne pielęgniarki. W ślad za tym rozporządzeniem Instytut Matki i Dziecka wydał instrukcję dla pielęgniarek szkolnych. W „Standardach postępowania pielęgniarek szkolnych” napisano, że „utrzymywanie w szkołach przeglądów czystości ciała i odzieży należy uznać za gwałcenie praw dziecka”. Może się ono odbywać jedynie za zgodą i na prośbę rodziców.

Na dodatek w 2008 roku wszawica przestała być figurować w wykazie chorób zakaźnych, które należy zwalczać z urzędu. Wynika to z faktu, że na terenie Polski od lat nie notuje się przypadków występowania chorób zakaźnych przenoszonych przez wszy np. dur wysypkowy. Nie ma więc obowiązku zgłaszania wszawicy do Sanepidu, czy władz oświatowych, a tym samym służby sanitarne nie mają kompetencji, by w przypadkach wykrycia wszawicy ingerować w szkołach. Dlatego dzisiaj nie można określić skali tego zjawiska. Natomiast z danych z lat 2003 – 2008 wynika, że liczba zachorowań na wszawicę sukcesywnie rośnie. Z 4 zanotowanych oficjalnie przypadków w 2003 roku w województwie podkarpackim, do 47 w 2008 roku.

Główny Inspektor Sanitarny wydał instrukcję dotyczącą profilaktyki i zwalczania wszawicy. Nakłada ona na dyrektorów szkolnych powinność przekazywania informacji rodzicom o konieczności systematycznej kontroli, jak również o konieczności wykonania wśród domowników dziecka zabiegów leczniczych, w przypadku gdy wystąpi podejrzenie wszawicy.

Zgodnie z tym stanowiskiem pielęgniarka szkolna może przeprowadzić kontrolę czystości wśród uczniów, ale pod warunkiem zgody rodziców na objęcie uczniów profilaktyczną opieką zdrowotną. Równocześnie pielęgniarka powinna poinformować dyrekcję szkoły o skali zjawiska, a rodzicom przekazać informację o stanie czystości włosów i skóry głowy ich dziecka. Musi też zalecić przeprowadzenie koniecznych zabiegów higienicznych.

Sanepid może pomóc, ale w skrajnych sytuacjach

W przypadku rodzin, które nie są w stanie poradzić sobie z tym problemem, należy podjąć współpracę z władzami samorządowymi, a konkretnie pomocą społeczną, w celu zwalczenia wszawicy. W skrajnie trudnych sytuacjach, gdy np. wszawica ma duży zasięg lub charakter przewlekły, dyrekcja placówki może zwrócić się o wsparcie do właściwej stacji sanitarno-epidemiologicznej.

Czy do takich skrajnych przypadków możemy już zaliczyć sytuację w zagórskiej szkole?

Dyrektor szkoły nie jest pewien.

W ubiegłym roku mieliśmy problem z wszami, ale sytuacja została opanowana – informuje – Wszawica wystąpiła w obrębie jednej klasy. Po rozmowie z rodzicami będziemy jednak ustalać dalsze kroki.

 

źródło: GminaZagorz.pl

foto: wikipedia, Stako

11-09-2013

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)