REKLAMA

Oświadczenie Burmistrza Miasta Sanoka w sprawie AUTOSANU

SANOK / PODKARPACIE. Z wielkim zaskoczeniem i ubolewaniem przyjąłem wiadomość o złożeniu przez Zarząd AUTOSANU w Sądzie Gospodarczym w Krośnie wniosku o ogłoszeniu upadłości likwidacyjnej zakładu. Dla Sanoka to nie jest jeden z wielu zakładów. Jest to autentyczna ikona, dzięki której nazwa naszego miasta jest znana każdemu Polakowi. Na przestrzeni 180 lat jego istnienia, a w ostatnich kilkunastu latach w szczególności, władze miasta Sanoka zawsze kierowały się wielką odpowiedzialnością za jego los. Bo zawsze byliśmy świadomi, że na przestrzeni tego czasu ta fabryka współtworzyła nasze miasto, pozwalała mu się rozwijać, dawała miejsce pracy i środki do życia dla kilku tysięcy pracowników i ich rodzin. A równocześnie tworzyła historię polskiej motoryzacji.

Z pewnym niepokojem obserwowaliśmy życie fabryki po przemianach ustrojowych, jakie zaszły w kraju. Zastanawialiśmy się jak wpłyną na nią dokonane zmiany własnościowe. Cieszyliśmy się, że z większymi czy mniejszymi problemami, ale fabryka żyje, a z jej taśmy produkcyjnej zjeżdżają kolejne „Autosany”, martwiąc się równocześnie, że licząca kiedyś kilka tysięcy załoga z roku na rok topnieje. Z wielką uwagą analizowaliśmy politykę głównego właściciela fabryki z pewnym niepokojem oceniając, że prowadzi ona do pogłębiania się szeroko rozumianych trudności w funkcjonowaniu zakładu. Potęgowała je zła – moim zdaniem – polityka gospodarcza państwa, która szeroko otworzyła granice naszego kraju dla renomowanych europejskich producentów autobusów, którzy zakładali w Polsce swoje montownie. Niezrozumiałym było dla nas przyzwolenie na sprowadzanie do Polski przez przewoźników używanych autobusów, które na Zachodzie, z racji nie spełniania wymogów ekologicznych, nie mogły już jeździć, w Polsce owszem. Nie przeszkadzało to w stosowaniu rygorystycznych przepisów w stosunku do krajowych producentów, aby normy takie stosowały. Brak było jakiegokolwiek wsparcia i zrozumienia ze strony państwa dla rodzimego przemysłu motoryzacyjnego, który w tych historycznych momentach przemian ustrojowych bardzo go potrzebował. Skutkowało to licznymi upadłościami zakładów związanych z motoryzacją, m.in. dużej fabryki w Jelczu. Autosan przetrwał tę ciężką próbę, pokazując swą siłę witalną i charakter.

Doświadczenia te pokazywały jednak, że aby liczyć się w Europie, czyli konkurować z potentatami, fabryka musi się modernizować, musi inwestować w nowe technologie, czy w działania marketingowe. Potrzebowała na to sporych nakładów finansowych, których właściciel jej nie zapewniał, co budziło nasz niepokój. Wynikał on także z nie zawsze zrozumiałej dla nas polityki kadrowej, polegającej na częstych zmianach w jej kierownictwie, w angażowaniu ludzi
z zewnątrz nie znających zupełnie specyfiki zakładu, a często i branży.

Jednak fabryka wciąż trwała. Jej wyroby, w coraz liczniejszych odmianach, pojawiały się na targach motoryzacyjnych, zdobywały nawet nagrody i wyróżnienia, a uznanie u przewoźników. To było światełkiem w tunelu, dawało nadzieje na lepsze jutro. Jednakże prawa ekonomii są nieubłagalne. Rozpoczęty proces restrukturyzacji fabryki nie okazał się wystarczającym panaceum na wszystkie jego bolączki. Autosan potrzebował dokapitalizowania. Kwota 30 milionów złotych, o której mówi prezes rady nadzorczej spółki p. Danuta Piskorz, jaką w ostatnich kilku latach wpompował w zakład jego właściciel, wystarczyła jedynie na załatwienie problemów bieżących. To nie były nakłady zapewniające fabryce rozwój, pozwalające ustabilizować jej funkcjonowanie
i marsz do przodu.

Czy Miasto, utożsamiające się z tą fabryką od blisko dwóch stuleci, mogło więcej jej pomóc? Uważam, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat, a może i wcześniej, robiliśmy wszystko, aby spieszyć jej z pomocą. Czyniliśmy to poprzez poręczenia kredytów, odraczanie płatności podatkowych, czy szereg zabiegów promujących „naszą” fabrykę w kraju i poza jego granicami. Wielokrotnie dawaliśmy świadectwo, że Miastu na Autosanie i jego załodze wyjątkowo zależy.
I tak będzie nadal, gdyż absolutnie nie zamierzam zmienić tej polityki.

Dziś stajemy przed nowym, być może jeszcze trudniejszym zadaniem ratowania fabryki. Okrutnie brzmią określenia „likwidacja”, czy „upadłość”, ranią nasze serca. Ale przecież w kraju funkcjonują zakłady, którymi zarządza syndyk, które żyją, produkują i restrukturyzują się. Wypada mieć nadzieję, że do tego samego celu podążać będzie wyznaczony przez Sąd Gospodarczy syndyk. Myślę, że doceni on działania obecnego prezesa zarządu Autosanu, który starał się na miarę swoich możliwości przekształcać fabrykę, stawiać ją na nogi. Niestety, do powodzenia tej akcji zabrakło niezbędnych środków finansowych. W momencie, gdy właściciel zakładu jednoznacznie określił się, że nie wyasygnuje pieniędzy na jego dokapitalizowanie, wyjście było tylko jedno – złożenie wniosku o ogłoszeniu upadłości. I tak też się stało.

Uważam, że sytuacja w jakiej znalazł się zakład, pozwoli stworzyć warunki do zastosowania rozwiązań prawnych, aby załoga odzyskała w pełni należne jej świadczenia, a są to kilkumiesięczne zaległości w wypłacie wynagrodzeń. Trzeba także uczynić wszystko, aby stworzyć warunki do realizowania bieżących zamówień i kontynuowania działań zmierzających do pozyskania nowych kontraktów, które – sam to doświadczyłem – są realne. Aby tak się stało, Autosan pilnie potrzebuje nowego inwestora, o którego wszyscy powinniśmy zabiegać. Jako gospodarz Miasta deklaruję, że nadal będę wspierał Autosan. Tutaj nic się nie zmieni. Wykorzystam wszystkie kontakty w poszukiwaniu inwestora, jak i nowych kontrahentów, będę tłumaczył wszystkim, że ogłoszona upadłość nie oznacza śmierci fabryki, ale jest tylko prawnym rozwiązaniem, które ma jej pomóc. Taki będzie mój cel w nowej, niełatwej sytuacji.

Wierzę gorąco, że w niedługim czasie upadłość likwidacyjna powinna być zamieniona w układową, a układowa w nową jakość Autosanu, w nową przyszłość. Choć wiadomość o upadłości fabryki przyjąłem z wielkim bólem i smutkiem, mogę dziś zapewnić wszystkich sanoczan, że wykażę się pełnym zaangażowaniem, aby przywrócić fabrykę do życia. To przekonanie chciałbym dziś wszczepić we wszystkich pracowników Autosanu, którzy na pewno najboleśniej przeżywają te chwile. Czymś najgorszym byłoby utracenie wiary, że można jeszcze wyjść z opresji, poddanie się. Nie dopuśćmy do tego, walczmy o tę fabrykę do końca.

 

Burmistrz Sanoka
dr Wojciech Blecharczyk

20-09-2013

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)