HISTORYK: „To było ludobójstwo”! 70. rocznica rzezi wołyńskiej. UWAGA: materiał zawiera treści tylko dla dorosłych (FILM)
SANOK / PODKARPACIE. – To było ludobójstwo. To był największy zorganizowany, zaplanowany mord na polskiej ludności – tak historyk, Andrzej Romaniak określa wydarzenia tzw. rzezi wołyńskiej. 70 lat temu był Wołyń. Bieżący rok jest rokiem szczególnym – obchodzimy w nim 70. rocznicę ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach zamieszkujących Wołyń.
Nazwą tą w okresie II Rzeczypospolitej określano ziemie wchodzące w skład województwa wołyńskiego – drugiego co do wielkości województwa w Rzeczypospolitej – którego stolicą był Łuck. Największym bogactwem tego obszaru, a szczególnie jego południowej części, były wyjątkowo żyzne gleby. Jednak Wołyń był bardzo słabo zaludniony. Największy odsetek wśród ludności stanowili Ukraińcy (68%), na drugim miejscu pod tym względem plasowali się Polacy (16,6%), a dalej Żydzi (9,9%), Niemcy (2,3%) i Czesi (1,5%). Wśród prawie 350 tys. Polaków najbardziej aktywni byli osadnicy wojskowi (wraz z rodzinami) – weterani wojny polsko-bolszewickiej. Ta grupa liczyło około 20 tys. osób.
We wrześniu 1939 r., po agresji Związku Sowieckiego na wschodnie tereny Rzeczypospolitej, Wołyń wszedł w skład Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Wraz z wejściem Sowietów na ludność polską, a szczególnie na osadników wojskowych i ich rodziny, spadły represje i prześladowania. Zaczęły też wówczas powstawać zbrojne ukraińskie oddziały antysowieckiej partyzantki podporządkowane Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, które po wkroczeniu na te tereny Niemców (lato 1941 r.) zostały przez nich uznane i wykorzystane do walki z wycofującą się Armią Czerwoną. Jednak w późniejszym okresie Niemcy cofnęli swe uznanie dla tych formacji, a ich członkowie złożyli broń lub z bronią udali się do domów. To właśnie oni stali się wkrótce członkami grup zbrojnych, które weszły w skład Ukraińskiej Powstańczej Armii, której początki sięgają jesieni 1942 r.
W założeniu miała to być formacja walcząca z Niemcami i Sowietami o wyzwolenie Ukrainy, jednak w rzeczywistości główne jej działanie skierowane było przeciwko mniejszościom narodowym zamieszkującym ziemie, które według nacjonalistów ukraińskich skupionych w OUN, miały być czyste etnicznie. W lutym 1943 r. w kierownictwie OUN zapadła decyzja o usunięciu wszystkich Polaków mieszkających na obszarze uznawanym przez OUN za ukraiński. Obszar ten obejmował również Wołyń.
Zamordowani przez UPA w Hłomczy: Maria Roman (14 lat) i Emil Roman (42 lata). 10 IX 1946 r.
Do pojedynczych mordów na Polakach dochodziło już wcześnie, jednak teraz miało się odbyć zaplanowane i przeprowadzone z zimną krwią ludobójstwo, w którym obok jednostek UPA uczestniczyła również ludność cywilna. Pierwszym masowym mordem dokonanym na Polakach była zbrodnia dokonana przez sotnię UPA w dniu 9 lutego 1943 r. we wsi Parośla w pow. sarneńskim. W okrutny sposób zamordowano wówczas od 149 do 173 Polaków włącznie z niemowlętami. Zbrodnia ta uważana jest za początek rzezi wołyńskiej. W ten sposób zaczęto realizować przykazania „dekalogu nacjonalisty” napisanego przez Stepana Łenkawśkiego. Pierwsze przykazanie tego „dekalogu” mówiło: Zdobędziesz państwo ukraińskie, albo zginiesz walcząc o nie, siódme: Nie zawahasz się dokonać największej zbrodni, kiedy tego wymaga dobro sprawy, ósme: Nienawiścią i podstępem będziesz przyjmował wroga twego narodu, a dziesiąte: Będziesz dążył do rozszerzenia siły, sławy, bogactwa i obszaru państwa ukraińskiego nawet drogą ujarzmienia cudzoziemców.
Czesława Solecka (19 lat) zamordowana przez UPA w Łodzinie. 10 IX 1946 r.
Inny nacjonalista ukraiński z OUN – Mychajło Kołodzinśki pisał: […] Trzeba krwi, dajmy morze krwi, trzeba terroru, uczyńmy go piekielnym, trzeba poświęcić dobra materialne, nie zostawmy sobie niczego. Mając na celu wolne państwo ukraińskie, idźmy doń wszystkimi środkami i wszystkimi szlakami. Nie wstydźmy się mordów, grabieży i podpaleń. W walce nie ma etyki.
W czerwcu 1943 r. dowództwo UPA na Wołyniu i Polesiu (m.in. Dmytro Kljaczkiwskyj ps. „Kłym Sawur”) wydało dyrektywę o przeprowadzeniu akcji likwidacji polskiej ludności. Dyrektywa ta padła na podatny grunt i zaczęła być z całą bezwzględnością realizowana. Jednym z najtragiczniejszych dni na Wołyniu był dzień 11 lipca 1943 r. – tzw. „krwawa niedziela”. Tego dnia bojówki UPA, wspierane przez miejscową ludność cywilną, dokonały skoordynowanego ataku na przeszło 80 miejscowości zamieszkałych przez Polaków, którzy ginęli nie tylko od kul, ale również padali pod ciosami młotów, motyk, siekier i innych narzędzi mordu. Symbolem tej zbrodni stał się Poryck, gdzie napastnicy nie uszanowali nawet miejsca świętego. Wtargnęli do tamtejszego kościoła parafialnego podczas sprawowania Mszy św. i w okrutny sposób wymordowali przeszło 100 uczestników nabożeństwa. Poza kościołem zamordowano kolejne 100 osób. W lipcu 1943 r. ludobójstwo ogarnęło cały Wołyń; najwięcej ofiar było w trzech powiatach: horochowskim, włodzimierskim i kowelskim. Według polskich badaczy Ewy i Władysława Siemaszków, tylko w ciągu trzech tygodni (11-31 lipca 1943 r.) Ukraińcy zamordowali na Wołyniu przeszło 10,5 tys. Polaków, a w ciągu całego 1943 r. z ukraińskich rąk śmierć poniosło 33 tys. Polaków z czego ok. 19 tys. znanych jest z nazwiska. Szacuje się, że w latach 1943-1944 na samym Wołyniu zamordowano od 40 do 70 tys. Polaków. Było to bez wątpienia LUDOBÓJSTWO.
Łodzina. Przygotowania do pogrzebu. 11 IX 1946 r.
Ofiarami rzezi wołyńskiej padli też Polacy z podsanockiej wsi Liszna. W wyniku porozumień niemiecko-sowieckich, ziemia sanocka została podzielona miedzy dwóch okupantów, a San stał się rzeką graniczną. Na rozkaz sowieckich władz utworzono wzdłuż rzeki pas graniczny o szerokości 1,5 km, w obrębie którego przebywanie było zabronione, a wszyscy mieszkańcy zostali wywiezieni dalej na wschód. Taki los spotkał m.in. mieszkańców Białej Góry, Dobrej i Lisznej, których domy znalazły się w zakazanej strefie. Tych z Lisznej wywieziono na Wołyń. Tam w maju 1943 r. padli oni ofiarą bojówek „upowskich”. Zamordowano wówczas 38 lisznian zamieszkałych w osadach Podczapki i Lachów.
Stacja kolejowa w Nowosielcach zniszczona przez UPA 30 grudnia 1945 r.
To co na Wołyniu działo się od wiosny 1943 r. na mniejszą skalę rozpoczęło się na ziemi sanockiej od lata 1944 r. Pierwszym masowym mordem był ten dokonany 6 sierpnia 1944 r. w Baligrodzie – zabito tu 43 mieszkańców tej miejscowości. Jednak już wcześnie zaczęto porywać i mordować pojedynczych Polaków. Sytuacja polskiej ludności była tu bardzo trudna i stała się ona łatwym łupem. W obronę brały ją polskie oddziały partyzanckie (również oddział Antoniego Żubryda), organizowane dopiero posterunki MO i samorzutnie powstające oddziały samoobrony, które czasami podejmowały akcje odwetowe przeprowadzane jednak tylko w uzasadnionych i koniecznych przypadkach. Tak było m.in. w Pawłokomie. Liczby ofiar tych akcji są przez stronę ukraińską zwykle zawyżane i nie podaje się prawdziwych powodów ich podjęcia. Jednak działania te nie były w stanie powstrzymać UPA, która była wspierana przez część miejscowej ludności narodowości ukraińskiej. Jednym z większych mordów był ten dokonany na mieszkańcach Borownicy, która była silnym ośrodkiem polskiego oporu wobec ukraińskiego nacjonalizmu i stanowiła dla niego poważną przeszkodę. W nocy z 20/21 kwietnia 1945 r. pod osłoną moździerzy, rozpoczął się szturm „upowców” na wioskę. Atak przeprowadziły dwie sotnie wspierane przez cywilów z okolicznych wsi – w sumie około 300 ludzi. Opór polskiej samoobrony został złamany po kilku godzinach, a „upowskie” bojówki wymordowały około 70 mieszkańców wsi, w tym kobiety i dzieci. Pozostali Polacy musieli opuścić rodzinną wieś, która została spalona. Jednak ofiarą UPA padła nie tylko Borownica. Na terenie ówczesnego województwa rzeszowskiego było dziesiątki wiosek dotkniętych jej zbrodniczą działalnością. Lista tych miejscowości, w których zamordowano ogółem ok. 3 tys. Polaków, byłaby długa. Wspomnieć jednak trzeba o niedalekich wioskach takich jak m.in.: Nowosielce (spalone w nocy z 29/30 grudnia 1945 r., gdzie zamordowano 17 osób), Bukowsko, Nadolany, Zahutyń, czy Olchowce. Bardzo krwawy przebieg miały napady na Witryłów, Łodzinę i Hłomczę, które zostały zaatakowane przez UPA 10 września 1946 r. Zamordowano w nich w sumie 19 osób – Polaków i Rusinów. Trzeba też dodać, że w latach 1943 – 1947 z rąk UPA zginęło ok. 17 tys. Ukraińców nie zgadzających się z jej działalnością i pomagających Polakom. Skutki ataku UPA na wspomnianą Hłomczę i Łodzinę pokazują wstrząsające fotografie wykonane na drugi dzień po napadzie, które szczęśliwie przetrwały do naszych czasów i są przechowywane w zbiorach Muzeum Historycznego w Sanoku. W sumie w Małopolsce Wschodniej zamordowano ok. 40 tys. Polaków. Dodając do tego ok. 70 tys. ofiar na Wołyniu daje to przerażającą liczbę ok. 110 tys. niewinnie zamordowanych Polaków. I o tym wszystkim należy przypominać w imię prawdy historycznej oraz z tego względu, że jesteśmy to winni tym pomordowanym. Przebaczyć należy, ale nigdy nie możemy zapomnieć, bo „Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”.
Andrzej Romaniak
Fotografie wykonał Stanisław Potocki. Pochodzą ze zbiorów Muzeum Historycznego
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz